Polski rząd od kilku lat podnosił tę kwestię na forum unijnym, wskazując, że takie rozwiązanie służyłoby zabezpieczeniu interesów dzieci. Polska wraz z Węgrami i Łotwą zaproponowały zmianę rozporządzenia Bruksela IIa, które reguluje kwestie dotyczące uznawania i wykonywania orzeczeń w sprawach małżeńskich oraz w sprawach dotyczących odpowiedzialności rodzicielskiej. "Polskie dzieci były umieszczane w rodzinach i otoczeniu zupełnie obcym, wśród osób nieznających języka polskiego, wyznających inną religię, a organy państw obcych, które o tym rozstrzygały, zupełnie się tym kontekstem kulturowym nie przejmowały. Teraz już to będzie niemożliwe" - powiedział dziennikarzom w Brukseli wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Otwarcie granic i przynależność Polski do UE sprawiły, że wielu Polaków pracuje i mieszka poza krajem. W konsekwencji wielu z nich albo żyje w małżeństwach mieszanych, albo rozwodzi się za granicą. Uzgodnione właśnie przepisy mają dotyczyć sytuacji, gdy np. w przypadku konfliktu między rodzicami sąd decyduje się na tymczasowe skierowanie dzieci do rodzin zastępczych. "W takiej sytuacji, w której rozstrzyga się o pieczy zastępczej dziecka, trzeba będzie uwzględniać kontekst kulturowy, podjąć próbę porozumienia z państwem, z którego dziecko pochodzi, z którym wykazuje bliski związek, po to, żeby znaleźć opiekunów pozwalających zachować kontekst kulturowo-językowy dziecka" - tłumaczył Piebiak. Za nierespektowanie tych postanowień przewidziane będą sankcje. Negocjacje w tej sprawie toczyły się od 2016 roku. Nie były one łatwe, a początkowo szanse Polski, która była liderem zmian, wydawały się niewielkie. Przeciwne były bowiem Niemcy i Holandia, które - jak mówił Piebiak - w swoich systemach nie zwracają uwagi na kwestię uwzględniania tożsamości dziecka przy kierowaniu go do rodziny zastępczej. "Było trudno osiągnąć kompromis, ale on jest. Zgodziło się na niego 28 państw członkowskich" - mówił wiceszef resortu sprawiedliwości. Dodatkową trudnością był fakt, że w sprawach takich jak ta, UE podejmuje decyzje jednomyślnie. Nawet rola Parlamentu Europejskiego jest ograniczona tylko do konsultacji. Austriacka prezydencja zaproponowała tekst, który był do zaakceptowania dla wszystkich krajów. Do prawa tego nie musi stosować się Dania, która jest wyłączona z unijnej współpracy w tym obszarze. Innym z rozwiązań, jakie znalazły się w uzgodnionej właśnie nowej wersji rozporządzenia, jest zwiększenie praw samych dzieci. Sąd, który będzie rozstrzygał sprawę, powinien wysłuchać małoletnich przed wydaniem orzeczenia. Jeśli by tego nie zrobił, a dziecko byłoby na tyle rozwinięte, żeby komunikować swoje oczekiwania, to dawałoby to podstawę do odmowy uznania orzeczenia w innych państwach członkowskich. "Nie powinno się rozstrzygać o dziecku nie wysłuchawszy tego, czego ono oczekuje. A przecież nie zawsze chodzi o dzieci kilkuletnie, czasem chodzi o dzieci kilkunastoletnie" - tłumaczył Piebiak. Przepisy nie wskazują dolnej granicy wieku, od której dziecko miałoby być wysłuchane, zostawiając sądowi decyzję w tym zakresie. Regulacje otwierają też furtkę do niewykonania decyzji sądu o wydaniu dziecka, jeśli to miałoby spowodować u niego poważną traumę. Takie przepisy mogłyby mieć zastosowanie np. w odniesieniu do głośnej sprawy Katarzyna Nowak z Nysy. Polski sąd nakazał jej oddanie ośmioletniej córki ojcu - Marokańczykowi, z którym kobieta była w związku we Włoszech. Gdy matka wyjechała z dzieckiem do Polski, ojciec zgłosił uprowadzenie rodzicielskie. "W polskim prawie rodzinnym można wzruszać postanowienia, choćby były prawomocne. Naczelną zasadą jest dobro dziecka, zasady porządkujące system prawny, służące jego stabilności, muszą temu ustąpić" - mówił wiceszef resortu sprawiedliwości. Teraz takie praktyki będą możliwe w całej UE. PE wydał opinie w sprawie tych przepisów w styczniu 2018 roku. Po porozumieniu politycznym muszą się teraz zakończyć prace nad prawnym tekstem rozporządzenia. Po jego opublikowaniu będzie ono stosowane bezpośrednio w całej UE. Z Brukseli Krzysztof Strzępka