"Naftohaz był uprzedzony o zmniejszeniu tranzytu rosyjskiego gazu o 52 mln m sześc. na dobę na jednym z czterech głównych kierunków tranzytowych z 72 do 20 mln m. sześc. gazu na dobę" - czytamy w oświadczeniu Naftohazu. Chodzi o wiodący przez Ukrainę do państw UE korytarz tranzytowy Sojuz. "W takich warunkach wymieniony kierunek został faktycznie wyprowadzony z systemu dostaw gazu do UE" - zaznaczono w oświadczeniu. "Sytuacja ta potwierdza, że Gazprom nie jest w stanie wypełnić swych zobowiązań wobec państw UE" - podkreślono. Ukraińska spółka oceniła, że działania Gazpromu podważają bezpieczeństwo energetyczne Ukrainy i Europy, co może doprowadzić do negatywnych następstw dla całego europejskiego systemu przesyłania błękitnego paliwa. "Naftohaz wymaga od Gazpromu zaprzestania technicznych manipulacji z objętościami i kierunkami przesyłania gazu" - napisali Ukraińcy. Wcześniej rzecznik Gazpromu Siegiej Kuprijanow podał, że minionej doby Gazprom wtłoczył do rurociągów na granicy rosyjsko- ukraińskiej 295 mln m. sześc. gazu, do odbiorców europejskich dotarło natomiast tylko 270 mln m. sześc. - Ukradli nam 25 mln (m sześc.) plus 25 mln m. sześc. gazu, których nie otrzymuje od Naftohazu RosUkrEnergo (spółka pośrednicząca w ukraińsko-rosyjskim handlu gazem). Ogółem minionej doby europejscy konsumenci z winy Ukrainy nie dostali 50 mln m sześc. paliwa - powiedział Kuprijanow. Tymczasem, w ocenie Mychajło Honczara, ukraińskiego eksperta ds. energetycznych, mówienie o tym, że Kijów kradnie przeznaczony dla UE rosyjski gaz nie jest zgodne z prawdą. - Rosjanie świadomie tłoczą do rurociągów tranzytowych mniej gazu. To nie jest tak, że na ukraińskim odcinku gazociągów ktoś siedzi i zagarnia część paliwa dla siebie. Tu działa automatyka: ile gazu wejdzie do systemu, tyle z niego wyjdzie - powiedział Honczar. - Rozpowszechniane przez Gazprom informacje mają potwierdzić jedną teorię: Ukraina kradnie gaz. My tu nawet z kolegami żartujemy: jest kłamstwo, prawda i prawda Gazpromu - stwierdził Honczar.