Obama liczył na postęp ws. Syrii, Iranu i tarczy rakietowej. Teraz rozważa anulowanie wizyty do Moskwy. Biały Dom "zastanawia się nad sensem" dwustronnego spotkania prezydentów USA i Rosja, które miało się odbyć w Moskwie we wrześniu tuż przed szczytem G20 w Petersburgu, mówił rzecznik Jay Carney. Pod znakiem zapytania są także przyszłotygodniowe rozmowy ministrów spraw zagranicznych i obrony Rosji i USA. W Kongresie pojawiają się nawet apele o przeniesienie szczytu G20 z Petersburga w inne miejsce (tak by prezydent Barack Obama w ogóle nie jechał we wrześniu do Rosji) oraz zbojkotowanie zimowej olimpiady w Soczi w lutym, co jednak wydaje się dla Białego Domu zbyt daleko idącą propozycją. Te reakcje to dowód na to, jak wielkie oburzenie wywołała w Waszyngtonie decyzja Moskwy, by przyznać byłemu współpracownikowi amerykańskiego wywiadu Edwardowi Snowdenowi roczny azyl. Choć oba kraje nie mają umowy o ekstradycji, Waszyngton domagał się od Rosji odesłania Snowdena, by stanął on przed sądem za przekazanie do prasy tajnych dokumentów o prowadzonej na masową skalę przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) inwigilacji elektronicznej. Dla władz USA Snowden nie jest żadnym informatorem czy dysydentem, ale przestępcą, który naraził na niebezpieczeństwo swój kraj. Oliwy do ognia dolał fakt, że Moskwa nie uprzedziła Waszyngtonu o swej decyzji. "Działania Rosji to hańba (...) i policzek dla wszystkich Amerykanów" - powiedział senator John McCain, były kandydat Republikanów w wyborach prezydenckich 2008 roku. "Nadszedł czas, by całkowicie zrewidować stosunki z Rosją Putina" - dodał. Głosy oburzenia słuchać także w obozie Demokratów. "Rosja zadała nam cios w plecy. (...) Snowden jest tchórzem, który wybrał ucieczkę. Biorąc pod uwagę decyzję Rosji, prezydent powinien zarekomendować zmianę lokalizacji szczytu G20" - powiedział demokratyczny senator Chuck Schummer. Biały Dom ma jednak wielki problem, jak ostatecznie zareagować na decyzję Moskwy. W ostatnim czasie oba kraje wysyłały sygnały woli poprawy dwustronnych stosunków. Jak przyznał Carney, zwłaszcza od zamachów bombowych w Bostonie poprawiła się współpraca organów ścigania. Dyplomaci i doradcy ds. bezpieczeństwa przygotowywali grunt pod wrześniowe spotkanie, podczas którego Waszyngton liczył na przezwyciężenie różnic w kwestiach geopolitycznych (jak Syria i Iran) oraz bezpieczeństwa, jak współpraca przeciwrakietowa. Afera ze Snowdenem może też utrudnić starania Obamy o wynegocjowanie z Rosją umowy o dalszych redukcjach arsenałów jądrowych dwóch krajów, co miało być jednym z najważniejszych osiągnięć jego drugiego mandatu. "Obama nie powinien zbyt pochopnie podejmować decyzji (o anulowaniu szczytu)" - powiedział w piątek w radiu PNR Andrew Kuchins, ekspert ds. Rosji w think tanku CSIS (Center for Strategic and International Studies). Wskazywał, że Obama ma zbyt wiele ważnych tematów do przedyskutowania z rosyjskim liderem. "Putin za kilka tygodni jedzie spotkać się z nowym prezydentem Iranu. Gdybym był Obamą, to chciałbym o tym porozmawiać z Putinem twarzą w twarz" - dodał. Ale presja na prezydencie USA, by nie jechać do Moskwy będzie ogromna. "Koszty polityczne, jeśli pojedzie, będą bardzo wysokie; prezydent będzie bardzo krytykowany w Kongresie. Pytanie, czy ten szczyt jest w stanie wyprodukować coś, co usprawiedliwi te polityczne koszty" - powiedział ekspert Brookings Institution, były amerykański dyplomata i ambasador na Ukrainie Steven Pifer. USA i Rosję "dzielą mile" Także dziennik "New York Times" zwraca uwagę w piątek, że amerykańsko-rosyjskie relacje i bez afery związanej ze Snowdenem były bardzo złe. "USA i Rosję dzielą mile w każdej ważnej dyskutowanej kwestii, począwszy od wojny domowej w Syrii i nowego irańskiego prezydenta, po obronę przeciwrakietową i redukcję arsenałów nuklearnych" - napisał dziennik. Przypomina, że Rosja zabroniła niedawno adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów, a USA nałożyły sankcje wizowe na kilkunastu rosyjskich funkcjonariuszy państwowych oskarżonym o łamanie praw człowieka. "Dla Obamy afera Snowdena to tylko jeden z licznych powodów, by wypisać się z zaplanowanego spotkania z prezydentem Putinem" - podkreśla "NYT". Tego samego zdania są obrońcy praw człowieka. "Jest długa lista powodów, dla których Obama nie powinien jechać do Moskwy. Mamy do czynienia z bezprecedensową akcją przeciwko społeczeństwu obywatelskiemu, rosyjskiej opozycji oraz z kampanią Putina przeciwko gejom" - wylicza dyrektor "Freedom House" David Kramer. Jego zadaniem Obama nie powinien też jechać na olimpiadę w Soczi. "Sportowcy niech jadą, ale zachodni liderzy, w tym Obama, nie powinni uczestniczyć w tym momencie chwały Putina" - powiedział. Ironią losu jest, że Snowden, bohater obrońców praw obywatelskich, którzy chwalą go za ujawnienie nagannych praktyk rządu USA, otrzymał azyl właśnie w Rosji. "Rosja to dziwny wybór. Jeśli chcesz zabiegać o ochronę prywatności w Internecie i prawa człowieka, to dziwne, że kończysz w Rosji" - powiedział Pifer. Z Waszyngtonu Inga Czerny