Judith Gliniecki, prawniczka mieszkająca od lat w Polsce, studiowała z Barackiem Obamą na Harvardzie. Nie dziwi więc jej poparcie dla obecnego prezydenta USA - już miesiąc temu oddała swój głos na Obamę, z zainteresowaniem śledziła też jego kampanię wyborczą. "Kryzys postawił przed Obamą bardzo wysokie wymagania. Rozumiem tych, którzy się rozczarowali - nie wszystko poszło tak, jak miało być" - oceniła w rozmowie z PAP Gliniecki. Także pierwsza debata z Mittem Romneyem nie należała do udanych, ale już w kolejnych wystąpieniach - podkreśla - Obama wyraźnie zaczął łapać wiatr w żagle i pokazał, na co go stać. Gliniecki nie ma wątpliwości, że Obama zasługuje od Amerykanów na kolejną szansę. "Rozczarowanym powiedziałabym, że Obama nie miał przed tą kadencją dużo doświadczenia w polityce centralnej, w całych Stanach. Powinni dać szansę Obamie, by skorzystał z tego doświadczenia, które już zdobył w ciągu czterech lat na stanowisku prezydenta. Mam wrażenie, że Obama zyskał trochę pewności siebie. Teraz to jest wyzwanie, by tę pewność utrzymać i wyraźniej pokazać ją Amerykanom" - przekonywała. Już podczas studiów - wspomina Gliniecki - Obama miał opinię kogoś, kto potrafi robić "niesamowite rzeczy". "Jako pierwszy czarnoskóry został wybrany na prezesa studenckiego pisma na Harvardzie. To było ogromne osiągnięcie i ogromne wtedy zaskoczenie" - opowiada. Wielki talent, który - jak mówi - Obama ma w genach, to jednak nie największy jego atut. Dla jego kariery niezbędna okazała się żona Michelle. "To osoba o wielkiej intuicji, bardzo inteligentna i silna. Jest przykładem, że do dobrego przywództwa niezbędna jest ta druga połowa. Ona potrafi nadać ton, dodać elegancji" - zaznaczyła. I to Michelle - przekonuje Gliniecki - może najbardziej pomóc Barackowi Obamie, by - jeśli wygra - pokazał Amerykanom, że potrafi być charyzmatycznym przywódcą. "Michelle uniknęła tego błędu, który popełniła Hillary Clinton, która nie potrafiła zdecydować się, jaką rolę ma odgrywać. Clinton postanowiła zająć się reformą systemu zdrowotnego w Stanach i niestety to nie wyszło dobrze - nie było wiadomo czy ona kieruje, czy ona jest pierwszą damą. Myślę, że Michelle uniknęła tego złego wrażenia, że osiągnęła tę potrzebną równowagę" - chwaliła pierwszą damę Gliniecki. "Gdyby okazało się, że Obama przegrał, to chciałabym zobaczyć Michelle Obamę w działaniu" - mówi, ale od razu dodaje, że przegranej w ogóle nie bierze pod uwagę.