Rzecznik rządu Izraela Mark Regev powiedział dzisiaj, że demonstracja na granicy była sprowokowana przez władze Syrii, a jej powodem mogły być protesty opozycji. - Ta demonstracja nie mogła zostać zorganizowana bez przyzwolenia syryjskiego reżimu, który prawdopodobnie podjął decyzję o zwiększeniu napięcia na granicy, by odwrócić uwagę od faktycznych problemów, z jakimi reżim zmaga się u siebie - powiedział Regev. Od niemal trzech miesięcy przez Syrię przechodzą protesty miejscowej opozycji, która domaga się zmiany władzy. Miejscowe siły bezpieczeństwa wielokrotnie już krwawo tłumiły manifestacje opozycji. Izrael i Syria są formalnie w stanie wojny, a Wzgórza Golan przez wiele lat były areną potyczek izraelsko-arabskich. Syria jest też domem dla kilkuset tysięcy palestyńskich uchodźców, którzy wyemigrowali tam po 1948 roku. W ostatnich latach sytuacja na Wzgórach Golan znacznie się uspokoiła, choć od połowy maja regularnie dochodzi tam do arabskich demonstracji. Wczorajszy protest na Wzgórzach Golan został zorganizowany w 44 rocznicę wybuchu wojny sześciodniowej w wyniku której Izrael zajął Wzgórza Golan, Zachodni Brzeg Jordanu i Strefę Gazy. Wojciech Cegielski