Zdaniem ministra inwestycji i rozwoju kwestie praworządności nie przełożą się na prowadzone obecnie negocjacje budżetowe, ani też nie zmniejszą środków dla Polski. Na początku maja wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Jyrki Katainen powiedział, że jesienią Unia Europejska może wprowadzić zasadę, że wypłata funduszy pomocowych Wspólnoty będzie uzależniona od przestrzegania zasady praworządności. - Te najważniejsze negocjacje, dotyczące kopert finansowych, na cały budżet, na poszczególne obszary, a później na poszczególne kraje członkowskie, są dosyć słabo zaawansowane. Ale niezależnie od tego toczą się negocjacje na temat kształtu rozporządzeń, które mają opisać jak te pieniądze będą wydawane w kolejnej perspektywie finansowej. I te negocjacje posuwają się naprawdę dosyć skutecznie - powiedział Interii Kwieciński. - Sporo zmian dla nas, dla Polski, udało się wprowadzić do nowej perspektywy finansowej po roku 2020. Ale te negocjacje niestety pokazują, że nie będzie łatwe osiągnięcie kompromisu. Raczej jest mało prawdopodobne, żeby to nastąpiło w tym roku, tak jak zakłada Komisja Europejska. Osiągnięcie kompromisu będzie miało miejsce raczej w przyszłym roku - dodał. Kwestia praworządności a fundusze unijne Zdaniem Kwiecińskiego wiązanie kwestii praworządności z funduszami unijnymi ma "bardzo słabe umocowanie traktatowe". - Kwestia praworządności ma naprawdę bardzo słabe podstawy traktatowe i to nie jest moja opinia, ale prawników Rady Europejskiej, podobnie zresztą sądzi Trybunał Obrachunkowości, czyli taki "europejski NIK". W związku z tym podstawy, żeby powiązać realizację polityki inwestycyjnej, wydawanie pieniędzy unijnych z praworządnością, są od strony prawnej naprawdę bardzo nikłe. Kwestia praworządności w tej nowej perspektywie finansowej, szczególnie jeżeli mówimy o wymiarze finansowym, to element gry politycznej, gdzie jest więcej bicia piany, aniżeli takich konkretnych efektów, które będą przełożone na przykład na wskaźniki finansowe - powiedział. Polska, która była największym beneficjentem polityki spójności w latach 2014-2020, według propozycji przedstawionych przez Komisję Europejską w nowym wieloletnim budżecie w ramach polityki spójności ma otrzymać 23 proc. środków mniej. Jeśli dalsze negocjacje nie przyniosą istotnych zmian, w sumie 14 krajów członkowskich ma otrzymać mniej środków. Kwieciński po raz kolejny powiedział, że Polska sprzeciwia się, aby takie kwestie jak bezpieczeństwo wewnętrzne, polityka migracyjna, polityka klimatyczna były realizowane kosztem polityki spójności w Unii Europejskiej. - A my z drugiej strony mówimy: "Mamy problem z innowacyjnością, mamy problem ze smogiem. Dlaczego tych kwestii nie uwzględnić przy podziale środków unijnych?" Więc na ten temat właśnie w tej chwili rozmawiamy - powiedział. Na jakie środki może liczyć Polska? Minister inwestycji i rozwoju odmówił odpowiedzi na pytanie, na jakie środki finalnie może liczyć Polska, gdyż to osłabiłoby pozycję negocjacyjną. Powiedział natomiast, że kwestia wielkości środków, o które zabiega Polska, powinna być kwestią ponadpartyjną. - Akurat ta sprawa, kwestia wielkości środków, powinna być poza czystą debatą polityczną w naszym kraju. W zasadzie wszyscy powinniśmy się zjednoczyć i walczyć o najlepsze środki dla Unii Europejskiej. Ja muszę powiedzieć, że mamy dobry przykład, nawet z przeszłości, bo kiedy negocjowaliśmy perspektywę 2007-2013 wtedy Komisarzem była pani Danuta Huebner, odpowiedzialna wtedy za politykę regionalną, i muszę powiedzieć, że wtedy ta współpraca była świetna pomiędzy rządem i naszym przedstawicielem w Komisji Europejskiej - powiedział.