Szef Sojuszu Północnoatlantyckiego podkreślił w rozmowie z BBC, że "każdy kraj, także Rosja, ma prawo do przeprowadzania ćwiczeń", ale "problem polega na tym, że nie jest to robione w transparentny sposób". Dodał, że ćwiczenia wojskowe były w przeszłości - jak to ujął - "przykrywką" dla agresywnych działań militarnych przeciwko Gruzji w 2008 r. oraz przeciwko Ukrainie w 2014 r., przy okazji inwazji na Krym. NATO domaga się międzynarodowych obserwatorów Stoltenberg zaznaczył, że NATO domaga się dopuszczenia międzynarodowych obserwatorów do manewrów, zgodnie z porozumieniami, które przewidują ich obecność w sytuacjach, kiedy w ćwiczeniach bierze udział ponad 13 tys. żołnierzy. Odrzucił także rosyjską argumentację, że ćwiczenia nie przekroczą tego limitu. Jak ocenił, "w przeszłości Rosja zaniżała tę liczbę lub wykorzystywała luki w prawie, aby uniknąć wpuszczania obserwatorów". Niepokój z powodu manewrów Zapad-2017 Zaplanowane na 14-20 września rosyjsko-białoruskie manewry Zapad-2017 odbędą się na Białorusi, Morzu Bałtyckim, na zachodzie Rosji i w obwodzie kaliningradzkim. Wywołują one niepokój w NATO, mimo zapewnień Moskwy, że scenariusz ćwiczeń jest czysto obronny. Według informacji podanych przez Rosję, w ćwiczeniach udział weźmie 12,7 tys. żołnierzy. To mniej niż liczba 13 tys. żołnierzy, której przekroczenie - według zasad OBWE - skutkuje obowiązkowym dopuszczeniem do manewrów zagranicznych obserwatorów. Rosja największym zagrożeniem dla Europy? Jednocześnie sekretarz generalny NATO odmówił jednoznacznej odpowiedzi, czy Rosja stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy. Jak tłumaczył, "jest bardzo ciężko porównywać różne wyzwania i zagrożenia dla bezpieczeństwa, z którymi mierzy się NATO". "To zupełnie inne zagrożenie niż to, którego doświadczamy ze strony organizacji terrorystycznych (...) i podmiotów niepaństwowych" - wyjaśniał. Z Londynu Jakub Krupa