Tymczasem Unia Europejska poinformowała dziś, że już w lutym zawiesiła jemeńskim liniom lotniczym Yemenia zgodę na serwisowanie zarejestrowanych w państwach UE samolotów, gdyż linie te nie gwarantowały odpowiedniego poziomu usług. Samolot A310-300, który rozbił się w pobliżu Komorów, zarejestrowany był w Jemenie. Na pokładzie rozbitego Airbusa lecącego z jemeńskiej Sany do Moroni na Komorach były 153 osoby. Trwa poszukiwanie ofiar katastrofy. Jemeńskie źródła podały, że przeżył ją jeden z pasażerów - pięcioletnie dziecko wyłowione przez ekipę ratunkową z oceanu. - Kilka lat temu wycofaliśmy ten samolot z francuskiego terytorium, gdyż uznaliśmy, że miał pewne nieprawidłowości w wyposażeniu - powiedział Bussereau, odpowiadając na pytania francuskich parlamentarzystów. Jak podaje agencja AFP, wyprodukowany w 1990 roku samolot, był od 1999 roku użytkowany przez małe jemeńskie linie Yemenia Airlines i miał na swoim koncie około 52 tys. godzin lotów. Przy tej okazji francuskie media zastanawiają się, czy rozbity na Komorach airbus nie był przykładem "latającego wraku", który dawno powinien być wycofany z użytku. Do katastrofy doszło tuż przed planowanym lądowaniem. W momencie wypadku w regionie panowała bardzo zła pogoda. Większość pasażerów stanowili obywatele Komorów i Francji. Francuski MSZ podał dziś oficjalnie, że Airbusem leciało 66 Francuzów. Nie znana jest na razie pełna lista narodowości pasażerów. Według Bussereau część Francuzów miała podwójne obywatelstwo. Podał on też, że na pokładzie było 45 osób o obywatelstwie Komorów.