Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi, że w Jemenie ponad 8 milionów osób potrzebuje natychmiastowej opieki medycznej. To skutek nie tylko walk, ale także biedy, która stała się jeszcze większa po tym, jak wybuchł konflikt między rządzącymi krajem sunnitami, a szyickimi bojówkami Huti, które przejęły faktyczną kontrolę nad większością kraju. Szefowa WHO podkreśla, że ludzie nie mogą liczyć na pomoc lekarzy, bo w szpitalach brakuje podstawowych leków.Z kolei przedstawiciele Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, którzy są na miejscu, mówią, że wiele osób nie ma dostępu do wody i jedzenia, a to grozi katastrofą humanitarną. Organizacje pomocowe apelują o wstrzymanie nalotów, aby móc dostarczyć pomoc potrzebującym. Teraz nie jest to możliwe. Saudyjskie naloty zabiły dzisiaj 40 bojowników grupy Huti i raniły setkę innych osób. Saudyjczycy zapowiedzieli, że bombardowania będą trwały dotąd, aż obalony przez rebeliantów prezydent Jemenu wróci do pałacu prezydenckiego. Od początku najnowszych walk w Jemenie zginęło co najmniej 1800 osób, a 7 tysięcy zostało rannych. Jemen to najbiedniejsze państwo Zatoki Perskiej. Prócz rywalizujących ze sobą ugrupowań działa na tym terenie także Al-Kaida.