W zmienionym kształcie ustawa przyznaje ochronę prawną Salahowi, ale ogranicza ją do tych członków jego reżimu, przeciwko którym miałyby się toczyć "sprawy polityczne" - powiedział minister ds. prawnych Mohamed Makhlafi agencji Reuters. Wcześniejszy projekt przewidywał, że immunitet uzyskają nie tylko prezydent, ale i wszyscy jego współpracownicy. Tym samym daleko wykraczał poza porozumienie wynegocjowane z bogatszymi sąsiadami Jemenu, które z odpowiedzialności wyłączało tylko Salaha i jego rodzinę. Decyzja jemeńskiego rządu spotkała się z protestami licznych organizacji obrony praw człowieka i ONZ oraz samych Jemeńczyków. Domagają się oni, by Salah odpowiedział przed sądem za śmierć setek ludzi podczas demonstracji brutalnie tłumionych przez siły rządowe. Wysoka komisarz NZ ds. praw człowieka Navi Pillay ostrzegała, że przyznanie immunitetu członkom jemeńskich władz mogłoby stanowić pogwałcenie prawa międzynarodowego. USA broniły ustawy, twierdząc, że tylko w ten sposób Salah gotów jest zrzec się władzy. Wskazywały przy tym na obawy, że przedłużanie obecnego kryzysu w Jemenie wzmocni tamtejszy odłam Al-Kaidy. Wątpliwości co do zamiarów prezydenta budzi jednak jego ostatnie oświadczenie, że wbrew umowie nie wyjedzie z kraju przed wyborami prezydenckimi w lutym - zaznacza Reuters. Wcześniej trzykrotnie wycofywał się z porozumienia ws. przekazania władzy, które podpisał w listopadzie. Obecnie władzę sprawuje tymczasowo wiceprezydent oraz rząd jedności narodowej, złożony z przedstawicieli opozycji i partii Salaha, który ma doprowadzić kraj do lutowych wyborów.