Uroczystość przekazania władzy odbyła się w pałacu prezydenckim w jemeńskiej stolicy. "Przekazuję sztandar rewolucji, wolność, bezpieczeństwo i stabilizację w pewne ręce" - powiedział Salah, zwracając się do swego następcy na zakończenie ceremonii, która na żywo była transmitowana w telewizji. W swoim przemówieniu dotychczasowy szef państwa obiecał pełne poparcie dla nowego prezydenta. Wezwał Jemeńczyków do "wsparcia nowego kierownictwa, żeby odbudować to, co zostało zniszczone przez kryzys". Tymczasem na ulice Sany wyległy dziesiątki tysięcy manifestantów, domagając się osądzenia Salaha. "Ludzie chcą osądzenia mordercy" - krzyczeli rozwścieczeni demonstranci przed domem nowego prezydenta. Ze swej strony prezydent Hadi zauważył, że Jemen jest państwem zubożałym i stoi obecnie w obliczu "złożonej i trudnej fazy" transformacji. Podczas sobotniego zaprzysiężenia w parlamencie nowy szef państwa obiecał otwarcie dialogu ze wszystkimi siłami politycznymi w kraju oraz przywrócenie bezpieczeństwa, bez którego - jak to ujął - "żaden rozwój gospodarczy nie jest możliwy". Zapowiedział również "kontynuowanie walki z Al-Kaidą", która rozszerza swoje wpływy na południu i wschodzie kraju. Hadi, będący jedynym kandydatem w zeszłotygodniowych wyborach prezydenckich, otrzymał 99,8 proc. głosów. Porozumienie o przekazaniu władzy zostało wypracowane w listopadzie ub. r. przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC). Salah zrzekł się wówczas władzy w zamian za immunitet dla siebie i swoich współpracowników, dzięki czemu nie odpowiedzą oni przed sądem za śmierć setek ludzi podczas zeszłorocznych demonstracji, brutalnie tłumionych przez siły rządowe. Przejściowa kadencja Hadiego ma potrwać dwa lata, później mają się odbyć wybory parlamentarne i prezydenckie. Niektórzy Jemeńczycy obawiają się jednak, że Hadi, który nieprzerwanie od 1994 r. sprawował urząd wiceprezydenta, będzie jedynie marionetką w rękach dotychczasowego szefa państwa. Ali Abd Allah Salah jest czwartym prezydentem zmuszonym do ustąpienia pod presją ulicznych protestów, które w minionym roku przetoczyły się przez kraje arabskie w Afryce Północnej. Salah jest jednak jedynym szefem państwa, którego odejście zostało wynegocjowane. Pierwszym krajem tzw. arabskiej wiosny była Tunezja. W wyniku protestów, które trwały około miesiąca, prezydent Zin el-Abidin Ben Ali 14 stycznia 2011 r. uciekł z kraju do Arabii Saudyjskiej. Jako drugi 11 lutego 2011 r. władzę oddał prezydent Egiptu Hosni Mubarak, który odpowiada teraz przed sądem o współudział w zabójstwie demonstrantów i korupcję. Obu grozi kara śmierci. Z kolei przywódca Libii Muammar Kadafi zginął 20 października 2011 r. z rąk rebeliantów po 40 latach rządów.