- Co najmniej ośmiu jest w tej chwili uznanych za zmarłych - oświadczył przedstawiciel rządu. Jak wynika z informacji, podanych przez ewakuowanych z wyspy żołnierzy jemeńskiego garnizonu, ofiary poniosły śmierć we wrzącej lawie. Z pomocą ofiarom kataklizmu pospieszył kanadyjski okręt, znajdujący się na wodach Zatoki Adeńskiej. Jak podano w Sanie i Ottawie, w niedzielę nagle uaktywnił się wulkan na małej wyspie Jazirt al-Tair (według agencji AP nazwa brzmi Jabal al-Tair), co oznacza Góra Ptaków, położonej na Morzu Czerwonym, około 140 km od jemeńskich wybrzeży. Z krateru wulkanu wyrzucany jest słup lawy o wysokości kilkuset metrów. Na prośbę władz jemeńskich kanadyjska jednostka HMCS Toronto prowadzi na miejscu akcję ratowniczą, poszukując ofiar erupcji. Z kanadyjskich relacji wynika, że mająca długość około 2-3 kilometrów wyspa jest cała pokryta popiołami i lawą, spływającą do morza. Ministerstwo Obrony Jemenu podało, że zachodnia część wyspy bezpośrednio po erupcji wulkanu zapadła się w morze. Tuż przed uaktywnieniem się wulkanu w rejonie zanotowano trzy wstrząsy sejsmiczne o sile 4-4,3 stopnia w skali Richtera. Na wyspie nie ma stałych osiedli - znajduje się tu tylko jemeńska baza wojskowa. W momencie wybuchu w rejonie przebywały okręty państw NATO, płynące w kierunku Kanału Sueskiego. Jemen utrzymywał na wyspie bazę wojskową od 1996 roku - od czasu konfliktu z Erytreą o wyspy Hanish i Jabal Zuqar. Wulkan, który dał o sobie znać w niedzielę, wybuchał poprzednio w XVIII i XIX wieku. Ostatnią erupcję notowano w 1883 roku.