Do ostatniego ataku, w czwartek wieczorem, doszło na wschodzie kraju. Zginęło w nim trzech domniemanych terrorystów Al-Kaidy, jadących samochodem. Według jemeńskich władz, w dwóch wcześniejszych nalotach życie straciło dziewięciu innych. Jemen, będący jednym z najuboższych państw arabskich, jest przyczółkiem Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego (AQAP) - organizacji od kilku lat traktowanej przez USA jako najbardziej niebezpieczny odłam Al-Kaidy, odpowiedzialny za próby zamachów bombowych na samoloty pasażerskie. Obecnie Stany Zjednoczone atakują terrorystów ukrywających się na pustyniach i w trudno dostępnych górach Jemenu, używając bezzałogowych samolotów. Według źródeł jemeńskich, w ciągu ostatnich dwóch tygodni w atakach tych zginęło 34 domniemanych członków Al-Kaidy. USA i Wielka Brytania ewakuowały w poniedziałek personel swych ambasad w Jemenie. Ewakuacje miały związek z zagrożeniem atakami terrorystycznymi ze strony Al-Kaidy. Z powodu gróźb uznawanych za realne Stany Zjednoczone zamknęły łącznie 19 swoich ambasad i konsulatów na Bliskim Wschodzie i w Afryce do 10 sierpnia. Władze w Sanie ogłosiły w środę, że udaremniły spisek Al-Kaidy, który miał na celu przejęcie kontroli nad kluczowymi elementami infrastruktury eksportu gazu i ropy.