Na południowej Bukowinie w okręgu Suczawa leżą trzy miejscowości, w których większość stanowią Polacy: Nowy Sołoniec, Pojana Mikuli i Plesza. Mieszka w nich niespełna 2 tys. Polaków. Jak sami przyznają, w Rumunii z powodu kryzysu utrzymuje się problem ze znalezieniem pracy, rolnictwo i hodowla nie przynoszą spodziewanych dochodów. Wiele osób wyjeżdża do pracy za granicę. Sporym wsparciem dla Polaków z rumuńskiej Bukowiny jest pomoc płynąca z Polski. Jak poinformowało PAP Biuro Rzecznika Prasowego MSZ, z polskich środków budżetowych na Bukowinie powstały szkoły, Domy Polskie oraz droga do Nowego Sołońca. Inwestycje te służą również Rumunom. Ambasada RP zabiega też, by w poprawę infrastruktury w miejscowościach zamieszkanych przez Polonię inwestowała również Rumunia. Polacy na Bukowinie wspomagani są też przez lokalne polskie samorządy, np. podkarpackie czy małopolskie. Są też inne pojedyncze inicjatywy, np. senatora Marka Konopki z Podlasia, który organizuje letni wypoczynek dla bukowińskich dzieci - podał MSZ. Gerwazy Longier, przewodniczący Związku Polaków w Rumunii i poseł rumuńskim parlamencie, powiedział PAP, że Związek ma 6 własnych Domów Polskich, kolejne są w budowie, a część funkcjonuje jeszcze w wynajmowanych obiektach. "Za pieniądze z Polski dwa lata temu wybudowaliśmy szkołę w Pojanie Mikuli. Działają szkoły w Nowym Sołońcu i Kaczycach. Rząd rumuński wspiera nasze działania, mamy środki na nasze siedziby i na ich remonty, mamy też środki na działania kulturalne. Strona polska wspiera nas przy budowie nowych obiektów" - powiedział. Łukasz Juraszek, prezes polsko-rumuńskiego Stowarzyszenia "Obczyny", mieszkaniec jednej z polskich wiosek przyznał, że pomoc płynąca z Polski ułatwia życie mieszkającym w Rumunii Polakom. "To jest bardzo ważne, gdy lokalne rumuńskie władze widzą, że otrzymujemy pomoc z Polski. Wtedy również starają się nas wspierać" - powiedział. Jak dodał, znakomitym wsparciem dla żyjących tu Polaków, których trapi m.in. brak pracy, jest rozwój turystyki. Reprezentowane przez niego stowarzyszenie działa na rzecz popularyzacji turystycznych walorów Bukowiny i zachęca Polaków do odwiedzania miejscowości, w których mogą usłyszeć swój język. W pomoc Polakom w Rumunii włączają się także polscy przedsiębiorcy i osoby prywatne. Poznański dziennikarz Rafał Biernacki w ciągu 12 lat zorganizował ok. 30 transportów z darami do polskich wiosek w okręgu Suczawa. "Można powiedzieć, że kiedy zacząłem tu przyjeżdżać, wszystkiego brakowało. Z Polski przywoziliśmy więc telewizory, odtwarzacze, kartony zeszytów, pomoce naukowe, książki, ale także wózki inwalidzkie i lekarstwa. Poziom życia Polaków w Rumunii poprawił się po wejściu tego kraju do UE, ale nadal jest im ciężko z powodu kryzysu. Żyją z rolnictwa, ze sprzedaży serów, miodów, a przede wszystkim z tego, co zarobią za granicą, a jeżdżą po całej Europie" - powiedział PAP Biernacki. Dziennikarz we współpracy z innymi osobami i instytucjami z całego kraju nie tylko przekazuje dary. Kiedy pierwszy raz wyjechał na Bukowinę, poznał polską rodzinę z niewidomą córką. Dzięki jego staraniom dziecko trafiło do ośrodka dla niewidomych w Laskach. 12-letnia Mirela jest tam od sześciu lat. Jej rodzice są przekonani, że udzielona im pomoc to szansa na normalne życie dziecka. "Gdyby nie ludzie, którzy nam pomogli, gdyby nie Rafał, Mirela pewnie nadal siedziałaby w domu. W Rumunii do szkoły jej wziąć nie chciano, bo ona mówi po polsku. Teraz, przebywając w Polsce, Mirela dobrze się uczy, bardzo dużo wie, robi ogromne postępy" - powiedziała PAP matka dziewczynki, Halina Moldovan. Ogólna liczba żyjących w Rumunii Polaków to niespełna 6-7 tys. osób. Są to potomkowie m.in. przybyłych tu w XVIII górników, którzy stworzyli kopalnię soli w mieście Kaczyka, a także górali czadeckich (z pogranicza polsko-słowackiego), którzy osiedlili się na Bukowinie na początku XIX wieku. Przed II wojną światową w Rumunii żyło 80 tys. Polaków. Z Suczawy Rafał Pogrzebny