Jej kandydaci zwyciężyli we wszystkich pięciu obwodach: amurskim, biełgorodzkim, briańskim, nowogrodzkim i riazańskim, w których mieszkańcy wybierali gubernatorów i we wszystkich sześciu regionach FR: w Udmurcji, Osetii Północnej, Kraju Krasnodarskim oraz w obwodach saratowskim, penzeńskim i sachalińskim, gdzie wybierano regionalne parlamenty. Przedstawiciele Jednej Rosji wygrali też w większości miast, w których wybierano merów bądź miejskie zgromadzenia ustawodawcze, w tym w podmoskiewskich Chimkach i Barnaule, w Kraju Ałtajskim na Syberii, gdzie swoich kandydatów udało się zarejestrować antykremlowskiej opozycji. Choć praktycznie ze wszystkich rejonów FR napływały doniesienia o licznych przypadkach łamania prawa wyborczego, formalny lider Jednej Rosji premier Dmitrij Miedwiediew ocenił, że głosowanie miało "cywilizowany przebieg", a jego partia uniknęła fiaska, jakie jej wróżono po grudniowych wyborach do Dumy Państwowej. Utrzymała ona wówczas większość w niższej izbie federalnego parlamentu, jednak straciła kilkadziesiąt mandatów. Niedzielne wybory były pierwszym takim głosowaniem po zreformowaniu wiosną bieżącego roku systemu politycznego Rosji. W ramach tych zmian, które zainicjował Miedwiediew, gdy był prezydentem, przywrócono bezpośrednie wybory gubernatorów, a także zliberalizowano przepisy dotyczące zakładania partii politycznych oraz ich udziału w wyborach. Demokratyzacja systemu politycznego była jednym z głównych żądań uczestników wielotysięcznych manifestacji oponentów Władimira Putina, do których doszło w Moskwie i innych miastach po wyborach parlamentarnych. Opozycja uznała je za sfałszowane na korzyść Jednej Rosji, kierowanej wówczas przez Putina. Niedzielnym wyborom lokalnym też towarzyszyły liczne naruszenia. Media informowały o tzw. karuzelach, tj. wielokrotnym głosowaniu tych samych ludzi wożonych od jednego lokalu wyborczego do drugiego, podrzucaniu do urn kart do głosowania, nielegalnej agitacji, naciskach na głosujących i członków komisji wyborczych, a także niewpuszczaniu do lokali wyborczych bądź wypraszaniu z nich obserwatorów i dziennikarzy. W wyborach gubernatorskich Jedną Rosją reprezentowali dotychczasowi szefowie regionalnych administracji. Według wstępnych danych Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) wszyscy uzyskali ponad 2/3 głosów. W obwodzie biełgorodzkim urzędującego gubernatora Jewgienija Sawczenkę poparło 77,85 proc. wyborców, w amurskim Olega Kożemiakę - 77,28 proc., w nowogrodzkim Siergieja Mitina - 75,95 proc., w riazańskim Olega Kowalowa - 64,76 proc. i w briańskim Nikołaja Denina - 66,67 proc. Frekwencja w wyborach gubernatorskich wyniosła od 26,11 proc. w obwodzie amurskim do 56,95 proc. - w biełgorodzkim. Natomiast w wyborach regionalnych parlamentów wzięło udział od 19,51 proc. wyborców w obwodzie sachalińskim do 42,40 proc. - w saratowskim. W wyborach mera Chimek zwyciężył popierany przez popularnego gubernatora obwodu moskiewskiego Siergieja Szojgu dotychczasowy szef miejskiej administracji Oleg Szachow, który zdobył 47,57 proc. głosów, wyraźnie wyprzedzając znaną obrończynię środowiska naturalnego, aktywną uczestniczkę protestów przeciwko powrotowi Putina na Kreml Jewgenię Czyrikową (17,63 proc. głosów). W wyborach do parlamentu miejskiego w Barnaule, gdzie swoich kandydatów zdołała zarejestrować opozycyjna Republikańska Partia Rosji (RPR) - Parnas, której przewodzą były premier Michaił Kasjanow, były wicepremier Borys Niemcow i były wiceprzewodniczący Dumy Państwowej Władimir Ryżkow, Jedna Rosja zebrała ponad 50 głosów. RPR - Parnas zdołała przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy uprawniający do uczestnictwa w podziale mandatów. Przywracając zniesione w 2004 roku z inicjatywy Putina bezpośrednie wybory gubernatorskie, Duma Państwowa wprowadziła jednak dwa filtry dla kandydatów na szefów regionalnych administracji. Pierwszy - "prezydencki" - daje prezydentowi prawo do opiniowania kandydatur na gubernatorów. Natomiast drugi - "municypalny" - ustanawia obowiązek uzyskiwania przez kandydatów podpisów poparcia od 5 do 10 proc. lokalnych deputowanych w co najmniej trzech czwartych samorządów w regionie, w którym ubiegają się o urząd gubernatora. Kandydaci niezależni dodatkowo muszą zebrać podpisy poparcia lokalnych wyborców - od 0,5 do 2 proc. uprawnionych do głosowania. Kandydaci wystawieni przez oficjalnie zarejestrowane partie polityczne zostali z tego obowiązku zwolnieni. Od 2004 roku gubernatorów formalnie wybierał regionalny parlament. Jednak pretendenta na to stanowisko wskazywał prezydent spośród trzech kandydatur, które proponowała mu najsilniejsza partia w danym regionie, czyli putinowska Jedna Rosja, kontrolująca wszystkie regionalne zgromadzenia ustawodawcze. Wprowadzeniu filtrów sprzeciwiała się opozycja, która oceniła, że obowiązek pozyskania poparcia lokalnych deputowanych jest przeszkodą dla opozycyjnych kandydatów.