Oparte są one na sondażach, prowadzonych przez socjologów przez cały dzień przed lokalami wyborczymi. Według prognoz do Dumy wejdzie 6 partii. Zwycięska Jedna Rosja zdobyła aż 37 proc. głosów, ponad połowę mniej - 15 proc. - mają komuniści, a tuż za nimi uplasował się Władimir Żyrynowski z 12-proc. poparciem. Rodina, czyli Ojczyzna zdobyła 9 proc., a w ogonie są partie liberalne: Jabłoko i Sojusz Sił Prawicowych zdobyły po 6 proc. Reszta nie pokonała 5-procentowego progu wyborczego. Przed wyborami nikt nie spodziewał się tak znakomitego wyniku Jednej Rosji i Rodiny. Zwłaszcza to drugie ugrupowanie okazało się czarnym koniem wyścigu - partia ta została stworzona przez kremlowskich politologów tylko po to, by odbierać głosy komunistom. I jak widać udało się, gdyż 15-proc. poparcie to dla rosyjskich czerwonych klęska. Rosyjscy komuniści zamierzają przekazać prokuraturze i Centralnej Komisji Wyborczej materiały, które - jak twierdzą - świadczą o sfałszowaniu niedzielnych wyborów parlamentarnych. Poinformował o tym wieczorem szef moskiewskiego oddziału partii. Według niego komuniści, którzy - według wstępnych wyników ponieśli klęskę wyborczą - dysponują dowodami "licznych faktów wrzucania do urn paczek z kartami do głosowania i wpisywania na listy wyborców osób zmarłych" Nad przebiegiem wyborów - jak zapewnia przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Aleksandr Wieszniakow - czuwa z ramienia partii politycznych prawie 800 tys. obserwatorów, a także 1200 przedstawicieli organizacji międzynarodowych. Zdecydowanym i wręcz jedynym faworytem wyborów jest centrowa Jedna Rosja - ugrupowanie popierane niemal otwarcie przez Kreml i prezydenta Władimira Putina. W sukces Jednej Rosji wierzy Kreml. Jako dobry przedwyborczy znak żona prezydenta uznała fakt, że ulubiona suka Władimira Putina się oszczeniła. Wiadomość tę ogłosiła z nieukrywaną dumą. Oprócz wyborów parlamentarnych, dzisiaj odbyło się także szereg wyborów na szczeblu lokalnym. W Moskwie o niemal pewną reelekcję ubiega się rządzący stolicą od 1992 roku mer Jurij Łużkow, w uralskiej Baszkirii, gdzie wybory zakończyły się dwie godziny wcześniej, walkę o utrzymanie sprawowanej od 13 lat władzy toczy prezydent autonomii - Murtaza Rachimow. Do pójścia na wybory zachęcała telewizja, w której wyborcza tematyka odgrywa w niedzielę główną rolę. - Wszyscy mieszkamy w jednym kraju i jak my się nie zainteresujemy polityką, to przyjdzie czas, kiedy polityka zainteresuje się nami - zachęcał go głosowania gwiazdor rosyjskiej muzyki, twórca znanego zespołu "Maszyna wriemieni" Andriej Makarewicz. W większości spośród 90 tys. lokali wyborczych głosowanie odbyło się bez incydentów. Mimo to nie obyło się bez kilku przykrych wydarzeń. W Moskwie nieznana kobieta, najprawdopodobniej członkini radykalnej Partii Narodowo-Bolszewickiej, trafiła jajkiem premiera Michaiła Kasjanowa, zaś w innym lokalu wyborczym awanturę urządził przywódca nacjonalistów Władimir Żyrinowskij. więcej na ten temat Głosowała znaczna większość polityków, w tym zarówno prezydent Władimir Putin, jak i jego poprzednicy - Borys Jelcyn i Michaił Gorbaczow. Gdy Gorbaczow przyszedł do lokalu wyborczego, został postawiony na końcu kilkudziesięcioosobowej kolejki. Ostatni przywódca ZSRR odstał swoje i nie skorzystał z propozycji stojących przed nim ludzi, którzy chcieli ustąpić mu miejsca. Telewizje z lubością pokazywały twórcę pieriestrojki ze stoickim spokojem czekającego wśród "zwykłych śmiertelników" i odbierającego na końcu kartę do głosowania, podobnie jak ujęcia, na których komisja wyborcza sprawdza dokumenty prezydentowi Władimirowi Putinowi.