Brusca ma obecnie 64 lata i jest osobą wolną po odbyciu kary. Fakt ten wywołał sprzeciw i zaniepokojenie rodzin jego ofiar. Mafioso sycylijskiej cosa nostra został zwolniony nieco przed terminem, bo łącznie skazano go na 26 lat więzienia i powinien je opuścić w przyszłym roku. Skorzystał jednak ze skrócenia kary dzięki współpracy z wymiarem sprawiedliwości i "dobremu sprawowaniu" w więzieniu, co - jak zauważają komentarzy - brzmi szczególnie zdumiewająco, biorąc pod uwagę okrucieństwo, z jakiego słynął w mafii oraz zbrodnie, do których się przyznał. To przede wszystkim porwanie i uwięzienie 13-letniego Giuseppe Di Matteo, syna "nawróconego" mafiosa współpracującego z wymiarem sprawiedliwości w 1996 roku. Chłopiec został uduszony, a jego ciało następnie rozpuszczone w kwasie. W 1992 roku Brusca był jednym z wykonawców zamachu na walczącego z mafią sędziego śledczego Giovanniego Falcone na autostradzie koło Palermo. Razem z nim zginęła wtedy jego żona oraz trzech policjantów z ochrony. Zaczął "sypać" za korzyści i wcześniejszą wolność Giovanni Brusca po aresztowaniu w 1996 roku i w obliczu perspektywy kary dożywocia zaczął ujawniać śledczym okoliczności wielu okrutnych mafijnych zbrodni popełnionych w latach nasilenia porachunków oraz zamachów cosa nostra we Włoszech, w tym - w Rzymie i we Florencji. Uczynił to wtedy, gdy zyskał pewność, że odniesie z tego korzyści i wyjdzie wcześniej na wolność. Obecnie pilną kwestią do rozwiązania pozostaje to, jak będzie wyglądać jego powrót do życia na wolności. - Mam nadzieję, że sąd i siły porządkowe będą czuwać nad tym, by więcej nie popełniał przestępstw - skomentowała jego wyjście na wolność siostra zamordowanego sędziego Giovanniego Falcone, Maria.