Do zdarzenia doszło 25 lipca w mieście Silsbee w Teksasie, w pobliżu granicy z Luizjaną. 64-letnia Peggy Jones kosiła trawnik, kiedy przelatujący jastrząb upuścił swój obiad prosto na nią - poinformował "The Telegraph". Wąż szybko owinął się wokół ramienia kobiety i zaczął ją kąsać. - Trzymał się i trzymał. Nie mogłam się go pozbyć - powiedziała 64-latka. - Ściskał moje ramię mocno, a ja jedynie machałam rękami w powietrzu - dodała. Kobietę zaatakował wąż. Po chwili z nieba runął jastrząb Amerykanka mówiła, że spodziewała się najgorszego. - Wtedy jastrząb spadł w dół, raz po raz drapiąc mnie po ramieniu. Powtarzałam tylko: "Pomóż mi, Jezu, pomóż mi, Jezu" - relacjonowała kobieta. - W końcu jastrząb złapał węża i odleciał, a ja spojrzałam w dół. Byłam cała we krwi, moje ramię było całkiem rozdarte - opowiedziała Jones. - Myślę, że to był boży sposób, aby pozwolić mi żyć, ponieważ nie mogłam sobie poradzić - wąż nie puszczał mojej ręki - podkreśliła. Amerykanka miała głębokie ugryzienia i rany od szponów. Powiedziała, że wierzy, iż to jastrząb uratował jej życie. To najprawdopodobniej niejadowity wąż szczurzy Specjaliści ocenili, że choć region, gdzie doszło do ataku, jest domem dla kilku gatunków jadowitych węży, to zwierzę, które zaatakowało Peggy Jones to najprawdopodobniej niejadowity wąż szczurzy. - Spadł na kobietę i zawisł na niej, ponieważ było to spanikowane, ranne zwierzę - powiedział ekspert Bryan Hughes. - Wtedy ptak zleciał w dół, aby dokończyć to, co zaczął - dodał. To nie pierwszy raz, kiedy Amerykanka spotkała się twarzą w twarz z przedstawicielem groźnego gatunku. Jak sama wspomniała, przeżyła ugryzienie jadowitego węża kilka lat temu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!