- Te dramaty niestety się powtarzają - mówi europoseł o wtorkowej strzelaninie na jarmarku bożonarodzeniowym. Wraz z posłami PO był wtedy w pobliżu Parlamentu Europejskiego na spotkaniu wigilijnym. - Dowiedzieliśmy się z internetu, wcześniej trochę jednak chyba było czuć taką atmosferę - powiedział europoseł. Dodał, że koordynacja służb w całej Europie jest coraz lepsza, wiele zamachów jest udaremnianych, ale jak się okazuje - nie wszystkie. Europoseł mówił także o przygotowaniach do wyborów do Parlamentu Europejskiego. W sobotę na posiedzeniu Rady Naczelnej PSL zapadła decyzja, że będą prowadzone teraz rozmowy z PO i innymi ugrupowaniami proeuropejskimi, wyniki zostaną przedstawione władzom PSL do zatwierdzenia. - Jestem zwolennikiem pójścia szerokim frontem, ale to zależy od tego, jak będą wyglądały negocjacje. Jeśli udadzą nam się wybory europejskie, łatwiej będzie nam w wyborach parlamentarnych - dodał poseł. Kalinowski sprecyzował, że w PSL są różne opinie na temat połączenia sił z Platformą. Dlaczego wciąż nie ma decyzji? - Będą rozmowy. Warunkiem jest zachowanie podmiotowości PSL - tłumaczy europoseł. Dodał, że na korzyść pójścia do wyborów do z PO przemawia to, że głosy liczone są metodą D’Hondta, która daje szanse większym ugrupowaniom. Głosy są podzielone Poseł zaznaczył jednak, że w PSL głosy na temat utworzenia wspólnej formacji z PO są podzielone. - Można myśleć, że jeśli pójdziemy do wyborów ze wspólną listą z PO to stracimy część elektoratu, ale z drugiej strony metoda D’Hondta powoduje, że jeśli się ma nawet 7 proc. poparcia to nie oznacza to zdobycia mandatów - powiedział europoseł. Jak dodaje, będzie się ubiegał o mandat na kolejną kadencję w PE, ale nie ma jeszcze zapewnionego pierwszego miejsca na liście. Jarosław Kalinowski powiedział także, że chciałby, aby przyszły premier był z PSL. - Z historii wiemy, że w czasach bardzo trudnych dla Polski na czele rządu stawali działacze PSL. Dzisiaj też mamy sytuację trudną. Jest w Polsce dramatyczny podział. Gdyby premierem został ktoś z PSL to mógłby szukać porozumienia pomiędzy podziałami - powiedział Jarosław Kalinowski. Na stanowisku premiera widziałby Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa PSL. - To przedstawiciel młodego pokolenia, ale już bardzo doświadczony. Jest politykiem twardym kiedy trzeba, ale nigdy nikogo nie obraził, co jest powszechne w polityce polskiej - mówił Jarosław Kalinowski. Odniósł się także do sporu o polską praworządność i wniosku do Trybunału Sprawiedliwości UE. - Nie jest to dobry czas dla Polski, tracimy szanse, które wynikają z naszego członkostwa w UE. Mam wrażenie, że na własne życzenie Polska pcha się margines UE. My cały czas przegrywamy. "To zabieg taktyczny pana premiera" Europoseł odniósł się także do sytuacji w polskim Sejmie i wniosku o wotum zaufania złożonym przez premiera Mateusza Morawieckiego. - To zabieg taktyczny pana premiera. Debata odbywa się teraz na warunkach pana premiera, a nie opozycji - mówi o wniosku Morawieckiego o wotum zaufania. Jarosław Kalinowski mówił także o polskim wystąpieniu na szczycie klimatycznym w Katowicach. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że Polska nie będzie rezygnować całkowicie z węgla ze względu na bezpieczeństwo energetyczne, mówił także, że nasz kraj ma zapasy tego surowca na 200 lat. - W programie energetycznym Polski powinien być przedstawiony plan odchodzenia od węgla. Węgla, który da się wydobyć ze względów ekonomicznych, starczy tylko na 15-20 lat. Trzeba szybko przygotować plan zastąpienia węgla energetyką odnawialną. Tymczasem w Polsce mamy budować w Ostrołęce blok energetyczny, który będzie musiał być opalany węglem importowanym z Rosji. Gdzie więc to bezpieczeństwo energetyczne, o którym mówi PiS? - pytał poseł.