Przypomnijmy, że w 2011 roku, w wyniku tsunami, doszło do awarii elektrowni jądrowej Fukushima I. W trakcie awarii substancje promieniotwórcze przedostały się do środowiska. Była to największa katastrofa tego typu od czasu wybuchu w Czarnobylu w 1986 roku. Zanim w 2013 roku całkowicie wyłączono wszystkie reaktory w Japonii, generowały one jedną czwartą energii elektrycznej w tym kraju.Władze Japonii zapewniają, że przedsięwzięły wszelkie możliwe środki, by nie powtórzyła się katastrofa z Fukushimy.Premier Shinzo Abe zapowiedział, że włączonych zostanie ok. 50 reaktów jądrowych. Właścicielami reaktorów są firmy energetyczne, które skarżyły się, że ponoszą gigantyczne straty, zakupując drogie paliwa kopalne.Rząd podkreśla, że priorytetem jest bezpieczeństwo. To jednak nie przekonuje aktywistów, którzy w poniedziałek protestowali przed jedną z elektrowni jądrowych."To niewiarygodne, że rząd wznawia prace reaktorów, podczas gdy katastrofa Fukushimy nie została jeszcze dokładnie zbadana i wyjaśniona" - denerwuje się jeden z protestujących.We wtorek około godz. 23 reaktory mają osiągnąć pełną moc.