PD premiera Naoto Kana, który urząd szefa rządu objął miesiąc temu, zdobyła najprawdopodobniej tylko 47 mandatów, a NPL - żadnego. Oficjalne rezultaty są oczekiwane w poniedziałek. Utrata większości w 242-miejscowej Izbie Radców, nie oznacza utraty władzy przez demokratów, którzy kontrolują izbę niższą, ale zmusi ich zapewne do szukania nowych partnerów koalicyjnych. Wszystko wskazuje, że wyborcom nie spodobały się zapowiedziane w czerwcu drastyczne reformy, mające na celu uzdrowienia finansów. Chodzi zwłaszcza o reformę podatkową, a konkretnie o zamiar podniesienia w nadchodzących latach podatku od sprzedaży z 5 do 10 proc., a także o wyeliminowanie niepotrzebnych wydatków. Japonia, druga największa gospodarka świata, ma jeden z największych długów publicznych spośród krajów uprzemysłowionych. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego w roku 2009 wyniósł on 218 proc. PKB. Niepomyślny wynik PD w niedzielnych wyborach oznacza - zdaniem niektórych obserwatorów - że pozycja Kana jako szefa partii i premiera może być zagrożona. Według telewizji publicznej NHK Kan powiedział jednak deputowanym ze swej partii, że nie zamierza ustępować. We wrześniu PD będzie wybierać swe kierownictwo. Nie wyklucza się, że wpływowy działacz tej partii Ichiro Ozawa, krytyk propozycji podniesienia podatku od sprzedaży, rzuci wyzwanie Kanowi.