Szef rządu rozpocznie wizytę od dawnego ośrodka sportowego, w którym obecnie urządzono bazę dla żołnierzy, strażaków i inżynierów, pracujących nad przywróceniem chłodzenia w reaktorach uszkodzonej przez trzęsienie ziemi siłowni. Kan ma tam odbyć rozmowy z członkami służb ratunkowych. Następnie japoński premier poleci śmigłowcem do miejscowości Rikuzentakata w prefekturze Iwate, gdzie spotka się z ofiarami trzęsienia ziemi i fali tsunami, przebywającymi w tymczasowych schroniskach. Będzie też rozmawiał z burmistrzem miasta, Futoshim Tobą, na temat obecnej sytuacji na tym terenie. Krytykowany za złe przygotowanie na przebieg zdarzeń w Fukushimie I, Kan pragnie teraz udowodnić, że radzi sobie w kryzysowej sytuacji, jaka dotknęła Japonię - zauważa Kyodo. Kan zapowiedział, że należy przygotować się na "długą walkę", zanim uda się opanować nuklearny kryzys w elektrowni. Podobną opinię wyraził szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Yukiya Amano. Zanim będzie można "powiedzieć, że wszystko wróciło do normy, minie więcej czasu niż by się mogło wydawać" - ocenił. Jak szacuje Reuters, uzdatnienie terenów wokół siłowni, ok. 240 km od stolicy Tokio, może potrwać nawet kilkadziesiąt lat. Według oficjalnych szacunków w wyniku trzęsienia ziemi i fali tsunami zginęło ok. 19 tys. osób. W tymczasowych ośrodkach przebywa ponad 16 tysięcy osób, a szkody wyrządzone przez kataklizm mogą przekroczyć 300 mld USD.