Hakamada, były bokser zawodowy, miał dopuścić się zbrodni w 1966 roku. Dwa lata później został skazany na karę śmierci przez powieszenie i od tego czasu oczekiwał w celi śmierci na wykonanie wyroku. Skazany zawsze utrzymywał, że jest niewinny, a obciążające go zeznania podpisał - jak powiedział - pod wpływem gróźb i bicia przez policjantów. Wyrok skazujący został jednak zatwierdzony przez japoński Sąd Najwyższy w 1980 roku. Ostatnio pojawiły się jednak nowe dowody w sprawie Hakamady, w tym korzystne dla niego testy DNA, które nie potwierdziły jego winy. Działający na rzecz uwolnienia mężczyzny komitet poparcia, a także japońska Izba Adwokacka zażądały rewizji nadzwyczajnej całego procesu. Hakamada spędził w celi śmierci 46 lat, a od chwili aresztowania prawie 48 lat. Gdyby rewizja procesu była dla niego niekorzystna, byłby najstarszym skazanym na śmierć człowiekiem na świecie. Według danych ministerstwa sprawiedliwości Japonii, w krajowych więzieniach oczekuje na wykonanie kary śmierci 129 osób. W 2013 roku odbyło się osiem egzekucji. Międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka od wielu lat potępiają okrucieństwo japońskiego systemu penitencjarnego, który dopuszcza, by skazani czekali na wykonanie kary śmierci często przez wiele lat. Skazańcy są uprzedzani, że zostaną straceni, zaledwie kilka godzin przed wykonaniem wyroku. Badania opinii publicznej wykazują, że społeczeństwo japońskie w przeważającej części popiera karę śmierci. Według rządowego sondażu z 2010 roku blisko 86 proc. Japończyków uważa, że utrzymanie najwyższego wymiaru kary jest "nie do uniknięcia". Według ekspertów szerokie poparcie społeczne dla kary śmierci wynika z obaw o bezpieczeństwo oraz dużego zainteresowania mediów przestępstwami. Przeciwnicy argumentują, że nie można wykluczyć, iż egzekucje są wykonywane na ludziach niesłusznie skazanych. Japońska policja jest często oskarżana o stosowanie brutalnych metod podczas zdobywania zeznań, które w większości przypadków stanowią podstawę wyroku skazującego.