Pościg za porwanym autobusem rozpoczął się w mieście Saga, gdy policja dowiedziała się o uprowadzeniu od dwojga pasażerów, którzy zdołali uciec. Po pięciu godzinach wozy policyjne zmusiły autobus do zjechania z autostrady na parking niedaleko Hiroszimy. Tam, po negocjacjach porywacz wydał trzy ranne kobiety. Jedna z nich, zraniona nożem w szyję, zmarła w szpitalu. Po kilku godzinach negocjacji autobus niespodziewanie ruszył ponownie na autostradę, w kierunku Tokio. Pojechały za nim policyjne wozy. Porywacz, młody człowiek w wieku ok. 16-18 lat, zażądał pieniędzy i dostarczenia mu pistoletu. W austobusie pozostało prawdopodobnie już tylko 8 pasażerów. Dwunastu albo zostało zwolnionych, albo zdołało wyskoczyć, gdy pojazd zwalniał, jeszcze w drodze do Hiroszimy. Japońska telewizja pokazuje pościg na żywo. Nad białym autobusem, w którym zaciągnięto zasłonki w oknach, krąży śmigłowiec. Autokar porwano ok. godz. 13.00 czasu japońskiego (godz. 6.00 czasu polskiego). Przedstawiciel firmy, do której należy autobus - Nishi-Nippon Railroad Co., twierdzi, że nie sposób porozumieć się z kierowcą przez radio. Porywacz komunikował się z policją przez telefon komórkowy. Podjęto próbę zidentyfikowania go po numerze telefonu. Do porwania doszło w tzw. złotym tygodniu, gdy w Japonii zbiega się kilka ważnych świąt. Japończycy wykorzystują zazwyczaje te wolne dni na podróże. Porwany autobus planowo miał jechać zaledwie na 60-kilometrowej trasie, do miejscowości Fukuoka, gdzie znajdują się centra handlowe otwarte w czasie świąt.