Jakiekolwiek decyzje - zastrzegł Aso - w sprawie zniesienia zakazu japońskiej pomocy gospodarczej dla Korei Północnej zależeć będą od postępu w wyjaśnianiu losów obywateli japońskich, porwanych przed laty przez wywiad północnokoreański. Stanowisko premiera Aso - sądzi Reuters - po raz kolejny ujawniło różnicę stanowiska pomiędzy Japonią a USA i Koreą Południową, które apelowały w ostatnich dniach do Tokio o wznowienie pomocy energetycznej dla Phenianu. Japoński rząd znalazł się także na cenzurowanym na własnej scenie politycznej, gdzie opozycja oraz rodziny porwanych zarzucają Aso, iż nie wymógł na USA wstrzymania decyzji o skreśleniu Korei Płn. z amerykańskiej czarnej listy do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy porwanych. USA w sobotę usunęły Koreę Północną z listy krajów wspierających terroryzm w zamian za zgodę Phenianu na mechanizmy weryfikacji północnokoreańskich instalacji jądrowych. Japonia konsekwentnie domaga się od strony północnokoreańskiej ostatecznego wyjaśnienia sprawy Japończyków, porwanych w latach 70. i 80. przez wywiad KRLD. Według Tokio takich osób było siedemnaście. W 2002 roku Korea Północna przyznała się do uprowadzenia trzynastu - pięciorgu z nich zezwolono na powrót do Japonii. Pozostali - jak twierdzi reżim północnokoreański - nie żyją. Porwani mieli przede wszystkim uczyć języka japońskiego agentów północnokoreańskiego wywiadu, mających działać w Japonii.