Rząd Japonii zwrócił się w piątek do sądu o pozbawienie wpływowego Kościoła Zjednoczeniowego statusu organizacji religijnej. Doszło do tego po tym, jak śledztwo wykazało, że systematycznie używał on manipulacji i strachu, by uzyskać od swoich wyznawczyń i wyznawców wysokie datki - poinformował minister edukacji Masahito Moriyama. CZYTAJ WIĘCEJ: Powrót trującej mgły. Azja Południowo-Wschodnia spowita smogiem Podlegli mu urzędnicy przesłuchali w ostatnich miesiącach ponad 170 osób, które uważają się za ofiary tego założonego w Korei Południowej ruchu religijnego. Ministerstwo przekazało, że władze kościoła nie odpowiedziały na dziesiątki zadanych im pytań. Te z kolei twierdzą, że są prześladowane. Trzy miliony wyznawców Kościół Zjednoczeniowy powstał w 1954 roku w Korei Południowej. Jego założyciel, Sun Myung Moon, podawał się za mesjasza i wysłannika Jezusa. Według południowokoreańskiej agencji informacyjnej Yonhap zapoczątkowany przez niego ruch działa obecnie w 137 krajach, a liczbę członków szacuje się na trzy miliony. Najprężniej rozwija się w Japonii, skąd pochodzi większość jego dochodów - w ciągu kilkudziesięciu lat tamtejsi duchowni mieli otrzymać od swoich japońskich wyznawców miliardy dolarów. Kontrowersje wokół Kościoła Zjednoczeniowego zapoczątkowało ubiegłoroczne morderstwo byłego premiera Shinzo Abego. CZYTAJ WIĘCEJ: Specjalna operacja Filipin na Morzu Południowochińskim. Zdenerwowali Pekin Abe - który miał bliskie związki z sektą - zmarł po postrzeleniu w czasie wiecu wyborczego w lipcu 2022 roku. Śledztwo wykazało, że motywem jego mordercy była głęboka niechęć do Kościoła Zjednoczeniowego. Matka 43-letniego Tetsuyi Yamagamiego miała przekazać organizacji duże sumy pieniędzy, ziemię i nieruchomości, doprowadzając w ten sposób rodzinę do bankructwa. Ujawnienie tych informacji wywołało pytania o sposób, w jaki duchowni pozyskiwali środki. Wyszły także na jaw bliskie powiązania z sektą członków rządzącej Liberalnej Partii Demokratycznej. Afera doprowadziła do spadku poparcia dla sformowanego przez to ugrupowanie rządu Fumio Kishidy, który wkrótce nakazał dokładne prześwietlenie kościoła. Batalia prawna W najnowszej historii Japonii organizacje religijne zdelegalizowano dwukrotnie. W pierwszym wypadku dotyczyło to sekty Najwyższa Prawda, odpowiedzialnej za dokonanie ataku gazowego w tokijskim metrze w 1995 roku. W drugim - grupy związanej ze świątynią Myokakuji, której założyciele cztery lata później zostali oskarżeni o oszustwa w związku ze sprzedażą artefaktów i usług duchowych, co pozwoliło im zgromadzić ogromne sumy pieniędzy. Jak pisze dziennik "Asahi Shimbun", obowiązujące w Japonii przepisy mówią, że do rozwiązania związku wyznaniowego może dojść, gdy łamie on prawo albo gdy jego działania poważnie naruszają dobro publiczne. W opinii japońskiego rządu Kościół Zjednoczeniowy naruszył je, nakłaniając swoich członków do wsparcia finansowego przekraczającego ich możliwości. CZYTAJ WIĘCEJ: Wyspa Diamentowa: Opuszczona chińska "kolonia" w Kambodży Zdaniem dziennikarzy ewentualna decyzja sądu o rozwiązaniu sekty będzie jednak początkiem prawnej batalii, bo kościół z pewnością odwoła się od wyroku. Gdyby został rozwiązany mógłby wprawdzie nadal działać jako organizacja wolontariacka, ale utraciłby zwolnienie z podatków. W odpowiedzi na wymierzone w siebie kroki władz kraju Kościół Zjednoczeniowy wydał w mijającym tygodniu oświadczenie. "Wyrażamy najgłębszy żal, że rząd japoński podjął tak poważną decyzję w oparciu o zniekształcone informacje, dostarczone przez lewicową grupę prawników utworzoną w celu zniszczenia naszej organizacji. Będzie to plamą w konstytucyjnej historii Japonii" - napisano. Autorzy oświadczenia nie odnieśli się wprost do stawianych im zarzutów. Z Azji Tomasz Augustyniak