Sąd Najwyższy odrzucił apelację obrońców Kakehi, co oznacza, że jej egzekucja może nastąpić "wkrótce" - podała japońska agencja prasowa Kyodo. Adwokaci żądali przeprowadzenia kolejnej rundy badań psychologicznych, twierdząc, że demencja pogorszyła się u skazanej do takiego stopnia, iż nie zdaje sobie ona sprawy z toczącego się procesu karnego.Wyrok śmierci zapadł w sądzie niższej instancji w 2017 roku. Sędziowie uznali, że Kakehi otruła cyjankiem swojego 75-letniego męża, a później również dwóch oficjalnie zarejestrowanych partnerów w wieku 71 i 75 lat. Usiłowała też otruć innego znajomego w wieku 79 lat. Przestępstwa miały miejsce w latach 2007-2013. Chciała przejąć majątek Prokuratura utrzymywała, że głęboko zadłużona kobieta podawała ofiarom cyjanek, licząc, że po ich śmierci odziedziczy ich majątki. Wiązano ją też ze śmiercią trzech innych partnerów, ale ich zabójstwa nie było wśród postawionych jej zarzutów. Po śmierci pierwszego męża i bankructwie założonej razem z nim drukarni Kakehi zarejestrowała się w serwisie matrymonialnym, gdzie poszukiwała bogatych partnerów z dochodami powyżej 10 mln jenów (prawie 88 tys. dol) rocznie. Sześciu mężczyzn zmarło krótko po rejestracji związku z "czarną wdową", która odziedziczyła po swoich partnerach w sumie ok. miliarda jenów (9 mln dol). Wkrótce jednak znów popadła w długi w związku z chybionymi inwestycjami na giełdzie.W 2020 po raz pierwszy od dziewięciu lat w Japonii nie wykonano ani jednego wyroku śmierci. Dwa lata wcześniej w kraju przeprowadzono natomiast rekordową liczbę 15 egzekucji. Stracono wówczas między innymi przywódcę i 12 członków zbrodniczego kultu Aum Shinrikyo (Aleph), który stał za atakami terrorystycznymi z użyciem sarinu. Według danych ministerstwa sprawiedliwości pod koniec 2020 roku na wykonanie wyroku śmierci oczekiwało w Japonii 110 skazanych.