Do piątku w Japonii wykryto zaledwie cztery przypadki tzw. "świńskiej" grypy, przy czym chorzy zarazili się najprawdopodobniej za granicą. W sobotę ministerstwo zdrowia w Tokio powiadomiło o pierwszej osobie, która zaraziła się w kraju. Od tego czasu liczba potwierdzonych zachorowań na nową grypę zaczęła lawinowo rosnąć. W niedzielę rano informowano o 21 przypadkach A/H1N1, po południu o 40, a wieczorem o 80. W poniedziałek rano ministerstwo zdrowia powiadomiło o kolejnych zachorowaniach. Z wyliczeń agencji Kyodo wynika, że chorych jest co najmniej 130 Japończyków. Tym samym Japonia stała się czwartym największym ogniskiem "świńskiej" grypy po USA, Meksyku i Kanadzie. Zachorowania objęły głównie licealistów i nauczycieli, studentów i profesorów w zachodnich prefekturach Osaka i Hyogo. W obu regionach zamkniętych została większość szkół wszystkich szczebli. Japoński premier Taro Aso zaapelował dzisiaj o zachowanie spokoju. Oświadczył jednak, że rząd nie zamierza zakazywać zgromadzeń oraz ograniczać działalności firm. Jak podaje agencja Kyodo, w 41 krajach na grypę A/H1N1 zapadło ponad 8,8 tys. osób. Potwierdzono 76 przypadków śmiertelnych.