49-letnia Emiri Suzaki powiedziała funkcjonariuszom, że "spanikowała po tym, jak urodziła martwe dziecko". Wyznała, że poroniła około 4-5 lat temu, a ciało dziecka zostawiła w szafce na stacji Uguisudani w Tokio. Kobieta przez lata opłacała skrytkę, by ukrywać w niej zwłoki niemowlęcia. "Trzymałam je tam, bo nie potrafiłam się go pozbyć" - wyznała na policji. Szafkę bagażową sprawdzili policjanci. Odnaleźli w niej rozkładające się ciało noworodka zawinięte w plastikową torbę - informuje BBC. Opłata za przechowywanie bagażu w skrytce wynosi 1,80 dolara za dobę. Regulamin zezwala operatorowi szafek otworzyć i opróżnić skrytkę, jeśli suma zaległych zobowiązań przekroczy osiem dolarów. 49-latka opłacała więc szafkę regularnie.Jak donosi BBC, kobieta zgłosiła się na policję w momencie, kiedy po kłótni ze znajomym zapomniała zabrać z jego mieszkania klucza do skrytki. Bała się, że jej przyjaciel odkryje ciało dziecka. 49-latka została aresztowana pod zarzutem porzucenia ciała zmarłego. Obecnie badana jest dokładna przyczyna śmierci niemowlęcia.