W listopadzie japoński robotnik, po tym jak stracił pracę w fabryce, skierował swój samochód do oceanu zabijając siebie i swoją rodzinę. Wypadek ten nie jest bynajmniej odosobniony. Statystyki pokazują że, tylko w ubiegłym roku, ponad 30 000 Japończyków odebrało sobie życie. To proporcjonalnie dwa razy więcej niż w USA. Analitycy winą za to obarczają słabnącą japońską gospodarkę, upadek wartości społecznych i brak stabilności w rodzinach - wskaźnik rozwodów osiągnął w ubiegłym roku rekordowy poziom. - Zbyt dużo gwałtownych zmian społecznych - powiedział Biten Yasumoto psycholog społeczny z uniwersytetu Sanno niedaleko Tokio. - Dawniej był jeden wzorzec postępowania: dużo się uczyć, zdać na dobry uniwersytet, i wreszcie dostać pracę w wielkim koncernie. Teraz to już nie gwarantuje niczego, nikt nie jest pewien przyszłości. Największa od lat recesja w japońskiej gospodarce zmusza do ciągłej aktywności na rynku pracy. Nawet menadżerowie najwyższego szczebla w każdej chwili mogą stracić pracę. Poziom bezrobocia osiągnął już prawie 5 procent. Japońscy robotnicy od 11 miesięcy nie dostali podwyżki. Niebagatelne znaczenie ma też kultura japońska, która nie sprzeciwia się samobójstwom. Stosowany w dawnej Japonii kodeks postępowania wojowników, zwany bushido, który zobowiązywał samurajów do całkowitego posłuszeństwa lennego wobec pana feudalnego i kierowania się zasadami etyki w codziennym życiu, upowszechniał również zwyczaj rytualnego samobójstwa - seppuku - tworząc z niego honorowy akt ucieczki przed wstydem, związanym z porażką emocjonalną czy finansową.