Jak podkreślił, zadanie to powierzyła mu przyszła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. "Mamy długofalową wizję dla klimatu, ale nie mamy takiej wizji, jeśli chodzi o przyszłość europejskiego rolnictwa. Wypracowanie takiej strategii jest ważne, bo rolnicy pytają, jaka będzie przyszłość naszych dzieci. Ważne, aby udzielić pozytywnej odpowiedzi, zapewnić ich, że jest przyszłość dla europejskiego rolnictwa" - mówił Wojciechowski. Wskazał, że z roku na rok maleje liczba rolników w UE i ten negatywny trend trzeba jego zdaniem zatrzymać. Jak dodał, unijna Wspólna Polityka Rolna to historia sukcesu, ale ma swoje słabe strony, które wymagają reformy. "Potrzeba długofalowej wizji tego, jak będziemy reformować WPR" - wskazał. W jego opinii nie można też zapominać, że rolnictwo jest ważne z punktu widzenia ochrony klimatu, środowiska i bioróżnorodności. "Będę wspierał ekologiczne rolnictwo" Wojciechowski zadeklarował, że będzie wspierał ekologiczne i przyjazne środowisku gospodarstwa, a także pracował na rzecz poprawy dobrostanu zwierząt. Polak złożył te deklaracje po zarzucie ze strony jednego z europosłów Zielonych, Martina Hauslinga, że był za mało konkretny w tych kwestiach w pisemnych odpowiedziach przekazanych PE przed wysłuchaniem. "Zaproponuję moje podejście, moje propozycje, aby promować gospodarstwa bioróżnorodne, wspierać małe farmy, które u siebie produkują żywność dla zwierząt zamiast sprowadzać ją ze Stanów Zjednoczonych czy Ameryki Południowej" - powiedział Wojciechowski. Jak podkreślił, zaproponuje takie podejście nastawione na rolnictwo bardziej przyjazne środowisku. Opowiedział się też za tym, by z II filara Wspólnej Polityki Rolnej, czyli ze środków na rozwój obszarów wiejskich, korzystali w większym stopniu mniejsi rolnicy, a nie, jak teraz, głównie właściciele wielkich gospodarstw. Kandydat na komisarza deklarował też otwartość na sugestie i poprawki ze strony PE w sprawie reformy Wspólnej Polityki Rolnej. Dodał jednak, że będzie pracował na podstawie propozycji przygotowanych przez ustępującego komisarza ds. rolnictwa Phila Hogana. "Rolnicy nie mogą być ofiarami umów handlowych" Wojciechowski był pytany o skutki umów handlowych UE z innym krajami i organizacjami, np. MERCOSUR-em, Ukrainą czy Wietnamem, które pozwalają na import żywności do wspólnoty. Odpowiedział, że ta kwestia niepokoi wielu rolników, i zapewnił, że będzie monitorować sytuację na stanowisku komisarza. Zapowiedział, że w 2020 r. przygotuje ocenę wpływu tych umów na rolnictwo. "Rolnicy nie mogą być ofiarami umów o międzynarodowym handlu. Jeśli będą ofiarami, będziemy musieli im pomóc" - powiedział. Dodał, że będzie można to zrobić, wykorzystując np. interwencje rynkowe. Wskazał, że UE ma w tym zakresie doświadczenie. Był też pytany, czy będzie starał się zapewnić, aby dopłaty w unijnym rolnictwie w różnych krajach były wyrównywane. Odpowiedział, że to ważna kwestia i to wyrównanie jest potrzebne. Jego zdaniem UE "jest na dobrej drodze, aby to osiągnąć". Jednak, jak mówił, będzie to decyzja polityczna, za którą odpowiedzialne będą kraje członkowskie i Parlament Europejski. Zaznaczył też, że będzie się opowiadał za zmniejszaniem zużycia antybiotyków w rolnictwie. "Jestem zdecydowanym zwolennikiem tego, aby wspierać rolnictwo nieintensywne. Rolnictwo intensywne nie jest dobrym rozwiązaniem ani dla środowiska, ani dla klimatu. Jako komisarz będę zdecydowanie wspierać rolnictwo nieintensywne" - wskazał. Pomoc dla rolników Wzmocnienie pozycji rolników w łańcuchu dostaw jest jednym z tematów, którzy poruszają eurodeputowani podczas wysłuchania Wojciechowskiego. Polak przypominał, że jeszcze jako europoseł był zaangażowany w przygotowanie wezwania do KE, by zajęła się tym problemem. Teraz już jako kandydat na komisarza zapowiedział, że będzie chciał zapewnić wdrożenie instrumentu prawnego, który ma wzmacniać sytuację rolników wobec marketów. Wojciechowski podkreślał też, że trzeba robić więcej, by wspierać rolników cierpiących z powodu niestabilności rynków rolnych. Część europosłów zadających pytanie nie było zadowolonych ze zbyt ogólnych odpowiedzi, czy to wygłaszanych przed komisją, czy przesłanych wcześniej na piśmie. "Może moje odpowiedzi pisemne nie były odpowiednio precyzyjne, ale oczywiście mogę zadeklarować, że powinniśmy robić więcej dla lepszej ochrony rolników na rynku" - zapewniał Polak. Kandydat na komisarza ocenił, że obecny moment jest wyjątkowy: jest nowy europarlament, nowa KE, trwają prace nad nowym wieloletnim budżetem, dlatego trzeba wykorzystać okazję i pracować nad długoterminową strategią dla rolnictwa. "W ciągu 10 lat straciliśmy 4 mln osób" "Było 15 mln, a po 10 latach zostało 11 mln. Straciliśmy 4 mln w ciągu 10 lat. To rocznie 400 tys. Możemy nawet powiedzieć, że w czasie tej debaty 100 europejskich rolników straci swoje gospodarstwa, swoje miejsce pracy" - wskazał. Podkreślił, że dla wielu rolników ta sytuacja jest dramatem. "Sytuacja rolników jest dramatyczna, wiemy, że we Francji obserwowane jest zjawisko samobójstw wśród rolników". Wojciechowski podkreślił, że głównym obowiązkiem rolników jest zapewnienie bezpieczeństwa żywności dla wszystkich obywateli UE. "Naszym obowiązkiem, jako polityków, jest wspierać europejskich rolników, aby mogli ten cel osiągnąć" - wskazał. Dodał, że zamierza w KE pracować ciężko nad reformą wspólnej polityki rolnej. "KE powinna rozważyć krytyczną opinię ETO" Wojciechowski uważa, że w przypadku dyskusji o propozycji uzależnienia wypłaty środków UE od praworządności przyszła Komisja Europejska powinna rozważyć krytyczną opinię Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO). Podczas wysłuchania w komisji rolnictwa w PE europoseł Janusz Kalinowski (PSL) zapytał go o propozycję KE, aby w przyszłym unijnym budżecie wypłata funduszy UE była uzależniona od spełnienia przez określony kraj warunków praworządności i dyscypliny finansowej. Parlamentarzysta PSL wskazał, że gdyby propozycja weszła w życie i gdyby została zastosowana wobec jakiegoś kraju członkowskiego, ucierpieliby na niej rolnicy poprzez blokadę dopłat. Zapytał Wojciechowskiego, jakie jest jego zdanie na ten temat. Wojciechowski w odpowiedzi przytoczył krytyczną opinię Europejskiego Trybunału Obrachunkowego dotyczącą te propozycji. Wskazywał, że ETO zwrócił uwagę m.in. na niejasne kryteria i uznaniowość projektu. "Nie jest moją rolą ocena wniosku Komisji, ale w ocenie ETO ten wniosek nie jest dobrze przygotowany" - wskazał. Kalinowski odparł, że ma ogromną prośbę i oczekiwanie do Wojciechowski, aby przekonał kolegium komisarzy, a może też i państwa członkowskie, aby z tej klauzuli wyłączyć rolników. "Nie może być tak, aby za błędy rządzących albo działania z premedytacją, świadome, tak naprawdę największą cenę płacili rolnicy. To jest 50 proc. dochodu, jaki by im zabrano" - wskazał. Wojciechowski odparł, że tę kwestię będzie musiała przedyskutować nowa Komisja Europejska, a opinia ETO "powinna być poważnie rozważona. Zwrot środków do kasy PE Sprawa rozliczeń finansowych Wojciechowskiego z PE wróciła podczas jego wtorkowego przesłuchania. Jeden z europosłów kwestionował informację, że były europoseł PiS zwrócił środki do kasy PE dobrowolnie. Eurodeputowany EPL Christophe Hansen z Luksemburga pytał, jak Wojciechowski będzie w stanie zarządzać jedną trzecią budżetu UE, skoro miał problemy z rozliczeniem wydatków na własne podróże jako deputowany. Wojciechowski powtórzył wcześniejsze zapewnienia, że dobrowolnie bez żadnego wezwania zwrócił do Parlamentu Europejskiego ponad 11 tys. euro kilka miesięcy przed wszczęciem dochodzenia, dlatego że istniało ryzyko nieprawidłowej płatności. Jak podkreślił, ma dokument Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć finansowych (OLAF), że nie doszło do sprzeniewierzenia środków. Hansen powiedział, że sekretarz generalny PE w 2014 r. potwierdził odzyskanie nieprawidłowo wypłaconych środków, a Wojciechowski się od tego odwołał. Następnie kwestorzy PE - relacjonował Luksemburczyk - potwierdzili decyzje sekretarza generalnego. "Dla mnie 'z własnej inicjatywy' jest trochę czymś innym" - mówił polityk chadecji. Wojciechowski odpierał zarzuty na sali i później na konferencji prasowej, podkreślając, że to inna sprawa, która wynikała z nieprawidłowo pobranej prowizji przez agencję zajmująca się podróżami. "Byłem ofiarą tej sytuacji. To była płatność dla agencji podróży, której serwis finansowy zapłacił - w jego opinii - za dużo. W tym przypadku nie było nic złego z mojej strony" - zaznaczył.