Agnieszka Maj: W poniedziałek Polska i Węgry głosami swoich wysłanników w Komitecie Stałych Przedstawicieli przy Radzie Europejskiej zawetowały unijny budżet. Od tego czasu sytuacja coraz bardziej się zaognia. Jaki jest teraz najbardziej prawdopodobny scenariusz? - Przede wszystkim obecna sytuacja oznacza stratę czasu, a my już jesteśmy w niedoczasie, jeśli chodzi o budżet UE. Uzgodnienie polityczne dotyczące obecnego budżetu na lata 2014-2020 zapadło w czerwcu, a teraz mamy drugą połowę listopada i nie zapowiada się żadne szybkie porozumienie, co oznacza olbrzymie opóźnienie we wdrożeniu tych funduszy, na które czeka cała Europa i Polska. Najbardziej realistyczny scenariusz to więc opóźnienia w uruchomieniu funduszy, które są dramatycznie potrzebne. Na tym polega polityczna nieodpowiedzialność Polski i Węgier. Co jeśli okaże się, że Polska się nie ugnie w sprawie budżetu? Trwają konsultacje prowadzone przez prezydencję niemiecką, które mają nas z tej sytuacji wyprowadzić. Być może zakończy się to dodatkową deklaracją dołączoną do regulacji o powiązaniu funduszy unijnych z praworządnością, która doprecyzuje przesłanki ewentualnego zawieszenia funduszy dla krajów, które nie przestrzegają zasad praworządności. To najbardziej prawdopodobny scenariusz. Czyli to co oglądamy w Sejmie to raczej wymachiwanie szabelką i element negocjacji a nie realna groźba zawetowania budżetu? - Sejm przestał był prawdziwym Sejmem. Jest narzędziem pisowskiej większości. Nie sądzę, aby to co dzieje się w Sejmie miało wpływ na uruchomienie lub blokowanie funduszy UE. Myśli Pan, że Polska poświęci unijne środki w imię wprowadzonych przez obecny rząd zmian w systemie prawa? - Ciągle wierzę, że w przypadku premiera Mateusza Morawieckiego jest to strategia negocjacyjna. W przypadku ministra Zbigniewa Ziobry to autentyczna wola weta. Ziobro mentalnie jest już poza Unią Europejską. Chciałby prawdopodobnie w tym kierunku poprowadzić cały kraj, zabrać nam europejską przyszłość. Polska i Węgry są aktualnie w stanie wojny z całą UE. To nie jest spór z urzędnikami w Brukseli, tylko rodzaj wojny wypowiedzianej wszystkim pozostałym 25 stolicom i milionom beneficjentów budżetu. Nie wyobrażam, sobie, alby Polska niegdyś kojarzona z Solidarnością, zdecydowała się na taki krok, bo to uruchomi niezwykle groźne dla nas konsekwencje, a także próby budowania budżetu bez Polski i Węgier. Jest to możliwe? - To jest bardzo trudne. Fundusz odbudowy to bezprecedensowe wkroczenie Komisji Europejskiej na rynki finansowe, by pożyczyć 750 mld euro. Zaciągnięcie tak wielkich pożyczek jest możliwe w oparciu o bardzo wysoką wiarygodność budżetu UE. Musi być ona zwiększona przez podniesienie pułapu środków zasilających budżet UE, co wymaga jednomyślności. Poza traktatowe, międzyrządowe prowizorium budżetowe może nie mieć wystarczającej wiarygodności. Spekulacje o budowaniu budżetu z pominięciem Polski i Węgier są jednak faktem, co świadczy o tym jak bardzo źle jest odbierana awanturnicza strategia tych dwóch krajów. Europoseł Jacek Saryusz-Wolski twierdzi, że prowizorium budżetowe jest dla Polski korzystniejsze niż budżet, ponieważ wtedy dostalibyśmy więcej pieniędzy. Pan też tak uważa? - Jacek Saryusz-Wolski zdradza swoją niekompetencję, ale także niechcący chwali budżet, który projektowałem, czyli obecny. Uzgodniony budżet UE na lata 2021-27 jest dotkliwą porażką Polski, premiera Morawieckiego. Tracimy 24 mld euro (ponad 100 mld zł) w stosunku do "naszego" budżetu 2014-20. Weto budżetowe umożliwia przedłużenie pułapów z roku 2020 na rok 2021, ale dotyczy jedynie dopłat dla rolników, wydatków administracyjnych i kilku innych pomniejszych instrumentów. Cała reszta (w tym najistotniejsze dla Polski fundusze strukturalne) z końcem tego roku wygasną. Bez nowego budżetu nie można sfinansować nowych projektów, a także funduszu odbudowy, w którym dla Polski jest około 28 mld euro bezzwrotnych grantów na zwalczanie skutków pandemii. W tym sensie to katastrofalny scenariusz dla Polski i Europy. Poza tym UE nigdy jeszcze tego scenariusza nie wypróbowała, więc jest to droga w nieznane. Premier Mateusz Morawiecki podkreślał podczas posiedzenia Sejmu: "mówimy 'tak' dla Unii Europejskiej i 'nie'" dla arbitralnych kryteriów oceny tzw. praworządności". Przekonywał, że Polska nie może zaakceptować mechanizmów unijnych w takiej wersji. - Obecny kryzys wynika w dużej mierze z szantażowania przez Ziobrę własnego rządu. To też jest coś, czego Europa dotąd nie widziała. Zbigniew Ziobro szantażuje Morawieckiego, że jeśli nie będzie weta to on wyjdzie z koalicji. Na sytuacji całej Europy ciążą wewnętrzne rozgrywki w obozie władzy. To przejaw skrajnej nieodpowiedzialności. Czy bez nowego budżetu zagrożony jest zakup szczepionek antycovidowych z funduszy UE? - Akurat szczepionki powinny być sfinansowane z obecnego budżetu UE. Zagrożenia tkwią gdzie indziej. Sypie się cała konstrukcja budżetowa, tzw. Unia Zdrowia czyli szukanie nowych mechanizmów koordynacji polityki zdrowotnej. Chodzi o wspólne zakupy w zakresie leczenia wielu chorób, m.in onkologicznych, na które umiera więcej osób niż na COVID-19. Unia chce z nami negocjować, czy wyczerpał się już limit cierpliwości? - Sądzę, że doszliśmy do ściany jeśli chodzi o brak wiarygodności i irytowanie europejskich partnerów. To zaciąży na wielu interesach rozgrywanych na linii z Brukselą. Mieliśmy olbrzymi kredyt zaufania, teraz należy się liczyć z niechęcią. Za grzechy władzy zapłacą zwykli ludzie, którzy czerpią wymierne korzyści z naszej obecności w Unii Europejskiej.