Szef państwa zasugerował jednocześnie, że Ukraina nie zasługuje na krytykę, z którą spotyka się w ostatnich dniach w związku z wyrokiem na Tymoszenko. - Gdyby do takiej sytuacji doszło w jakimkolwiek innym państwie, nawet najbardziej demokratycznym, to nikt by nic nie powiedział, nikt by nawet ust nie otworzył - oświadczył Janukowycz podczas wizyty w Kamieńcu Podolskim na zachodzie Ukrainy. Prezydent wyjaśnił następnie, że ewentualna apelacja w sprawie wyroku na Tymoszenko może być rozpatrywana na podstawie nowego, zmienianego obecnie kodeksu karnego. - Nie ma wątpliwości, że sprawa Tymoszenko jest specyficzna i przyciąga wiele uwagi, ale sąd (apelacyjny - red.) będzie ją rozpatrywał według prawa, które będzie obowiązywało w tym czasie (w czasie rozprawy apelacyjnej - red.) - powiedział. W ukraińskim parlamencie oczekuje na drugie czytanie prezydencki projekt ustawy, której celem jest depenalizacja dotychczas karalnych działań gospodarczych. Choć nie ma w nim mowy o przestępstwie, za które została skazana Tymoszenko, deputowani Rady Najwyższej Ukrainy mogą wnieść do projektu poprawki, pozwalające oczyścić byłą premier z zarzutów. Mówił o tym m.in. przewodniczący parlamentu Wołodymyr Łytwyn podczas spotkania z marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną, do którego doszło przed dwoma dniami we Lwowie. We wtorek Tymoszenko, przywódczyni największego ugrupowania opozycji w Radzie Najwyższej, została skazana na siedem lat więzienia za nadużycia, których dopuściła się przy zawieraniu umów gazowych z Rosją ponad dwa lata temu. Decyzja sądu spotkała się z ostrą krytyką Zachodu, w tym UE. Bruksela uznała, że system wymiaru sprawiedliwości jest stosowany na Ukrainie wybiórczo i politycznie. Zagroziła jednocześnie, że wyrok na Tymoszenko będzie miał konsekwencje dla stosunków UE-Ukraina i zakończenia negocjacji umowy stowarzyszeniowej.