Na spotkaniu z mediami, które odbyło się w centrum prasowym państwowej rosyjskiej agencji prasowej RIA Nowosti, Janukowycz oświadczył, że obecne władze Ukrainy "nie są zdolne do przeprowadzenia czystych wyborów". Przyznał przy tym, że "na razie nie wiadomo, jakie zostaną użyte mechanizmy" przy tych fałszerstwach. Jeśli dojdzie do reelekcji obecnego prezydenta, to "konsekwencje dla kraju będą nieprzewidywalne" - mówił Janukowycz. Społeczeństwo nie powinno dopuścić - jak to ujął - "do fatalnego błędu". Były prezydent zapewnił, że jest gotów wystąpić jako negocjator w rozmowach z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem na temat wymiany jeńców pomiędzy Rosją i Ukrainą. Wyjaśnił, że chodziłoby o wymianę przeprowadzoną jednorazowo na zasadzie "wszyscy na wszystkich". Janukowycz oznajmił także, że według posiadanych przez niego informacji grupa złożona z 12 osób przygotowuje zamach na Wiktora Medwedczuka, w przeszłości - szefa administracji prezydenta Ukrainy, gdy był nim Leonid Kuczma. O powołanie owej grupy specjalnej Janukowycz oskarżył obecne władze w Kijowie. Na przełomie 2013 i 2014 roku, za rządów Janukowycza, władze Ukrainy ogłosiły, że odkładają podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE. W Kijowie rozpoczęły się protesty zwolenników integracji europejskiej, które przekształciły się w demonstracje przeciwko ekipie Janukowycza. Ówczesny prezydent został odsunięty od władzy i w lutym 2014 roku zbiegł do Rosji. Pod koniec stycznia br. sąd w Kijowie skazał zaocznie Janukowycza na 13 lat pozbawienia wolności. Uznał byłego prezydenta za winnego zdrady stanu i sprzyjania agresywnej wojnie przeciwko Ukrainie ze strony Federacji Rosyjskiej. Adwokaci Janukowycza zapowiedzieli apelację. Z Moskwy Anna Wróbel