- Widzicie, jakie zamieszanie robią dziś nasi oponenci. Kiedy rządzili państwem, myśleli, że mogą robić, co zechcą, że zrzucą wszystko na wybory (prezydenckie). Stało się tak, że niczego nie zrzucili, więc teraz biegają i krzyczą - oświadczył Janukowycz w czwartek na naradzie przedstawicieli ukraińskich regionów. Prezydent zapowiedział, że każdy urzędnik, który zasilał własny biznes środkami budżetowymi, zostanie ukarany. Podkreślił jednocześnie, że nie będzie wskazywał ani nazwisk domniemanych złodziei, ani kwot, które zostały przez nich przywłaszczone. - Wszystko wykaże sąd i śledztwo - powiedział. - Poodbijamy im ręce. Już nigdy niczego nimi nie ukradną - ostrzegł Janukowycz. Opozycyjny Blok Julii Tymoszenko, który w miniony wtorek przeprowadził sześciotysięczną demonstrację przed Radą Najwyższą (parlamentem) w Kijowie, od trzech dni stara się zablokować obrady parlamentu, domagając się wprowadzenia moratorium na podwyżki cen gazu dla ludności. Stronnicy Tymoszenko skarżą się także na zatrzymywanie przez milicję urzędników, pracujących w poprzednim rządzie. W czerwcu władze aresztowały byłego szefa Służby Celnej Anatolija Makarenkę oraz byłego wiceprezesa państwowej spółki paliwowej Naftohaz Ukrainy Ihora Didenkę. Zarzuca się im niedopełnienie obowiązków służbowych poprzez wykonanie polecenia rządu Tymoszenko w sprawie odprawy celnej gazu przejętego przez Naftohaz od spółki RUE. W środę w tej samej sprawie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przesłuchała najbliższego współpracownika Tymoszenko i wicepremiera w jej rządzie, Ołeksandra Turczynowa. Niektórzy ukraińscy komentatorzy utrzymują, że takimi działaniami władze chcą odsunąć od Tymoszenko przychylnych jej biznesmenów, by osłabić jej obóz przed zaplanowanymi na koniec października wyborami do władz lokalnych.