"Nie chcę brać udziału procesie, którego wynik jest z góry ustalony. Postanowiłem też wycofać z procesu swoich obrońców, w których kwalifikacje nie wątpię, lecz w kraju, gdzie zostało zniszczone prawo, adwokaci są bezsilni" - napisał w oświadczeniu przekazanym rosyjskiej prasie. "Nie mam żadnych złudzeń co do celów i zadań postawionych sądowi przez obecne władze. Wiedziałem, że będą dążyć za wszelką cenę do oskarżenia mnie o wszystkie dawne, teraźniejsze i przyszłe kłopoty Ukrainy. To nie sąd, a czystej wody profanacja. Naruszono wszystkie możliwe zasady i normy prawa, podeptano konstytucję, w pełni ignorując zasady proceduralne. Aby mnie w krótkim czasie osądzić przyjęto pod wpływem obywatela Petra Poroszenki (prezydenta Ukrainy - red.) specjalne prawo o zaocznym osądzeniu. To naruszenie europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka" - głosi oświadczenie Janukowycza. Janukowycz będzie sądzony w Kijowie zaocznie - postanowił pod koniec czerwca miejscowy sąd, gdy były prezydent ponownie nie stawił się na rozprawie. Adwokaci Janukowycza tłumaczyli, że ich klient nie stawił się w sądzie, gdyż wezwanie nie odpowiadało europejskiej konwencji o pomocy prawnej. "Jeszcze jedną przyczyną nieobecności jest zagrożenie dla jego życia" - mówił wówczas obrońca Witalij Serdiuk. "Janukowycz podejrzewany jest o to, że 1 marca 2014 roku, znajdując się w nieustalonym miejscu na terytorium Federacji Rosyjskiej, (...) zwrócił się pisemnie do prezydenta Federacji Rosyjskiej (Władimira Putina) z prośbą o wykorzystanie sił zbrojnych tego państwa na terytorium Ukrainy" - wyjaśniał w listopadzie ub. roku prokurator generalny Jurij Łucenko. Proces Janukowycza dotyczy wydarzeń na kijowskim Majdanie Niepodległości z przełomu 2013 i 2014 roku. 21 listopada 2013 roku, gdy ówczesne władze Ukrainy ogłosiły, że odkładają podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, rozpoczęły się tam protesty zwolenników integracji europejskiej. W wyniku brutalnych działań sił bezpieczeństwa przeciwko demonstrantom pokojowe początkowo wiece przekształciły się w demonstracje przeciwko ekipie Janukowycza. W walkach ulicznych zginęło ponad 100 osób. W następstwie protestów w lutym 2014 roku Janukowycz zbiegł do Rosji, gdzie przebywa do dziś.