"Nigdy z nikim nie rozmawiałem o zdławieniu protestów na Majdanie. Rozmawiałem jedynie o pokojowym uregulowaniu tego kryzysu. Starałem się zapobiec przelewowi krwi za wszelką cenę" - powiedział, występując w sądzie w rosyjskim Rostowie nad Donem, gdzie odpowiadał na pytania z Kijowa. Janukowycz przyznał, że Ukraińcy w listopadzie 2013 roku zgromadzili się na Majdanie, żądając podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, które jego ekipa odłożyła w obawie przed pogorszeniem relacji z Rosją, lecz wskazał, że krwawe zakończenie tych protestów to wina ich uczestników. "Gdyby zachowanie demonstrantów było pokojowe, gdyby rzeczywiście naciskali na władze i zmusili nas do podpisania tej umowy (z UE), to nie byłoby żadnych problemów" - przekonywał. Janukowycz wyraził przekonanie, że pierwsze strzały na Majdanie Niepodległości padły ze strony uczestników protestów. "Mówiono mi, że ogień prowadzony był z budynków, które kontrolowała opozycja" - podkreślił. "Broń na Majdanie pochodziła z różnych źródeł. Była to własna broń ludzi, przede wszystkim myśliwska. Była też broń przechwycona z arsenałów SBU (Służby Bezpieczeństwa Ukrainy) i MSW. Nie mam żadnych dowodów, żeby ta broń była przywożona zza granicy" - powiedział były prezydent, który po odsunięciu od władzy na Ukrainie ukrywa się w Rosji.