"Nie jestem przeciwny temu, by Tymoszenko została uwolniona na określonych warunkach przewidzianych w ukraińskim prawie. Powiem więcej chciałbym, by ta sprawa jak najszybciej się zakończyła. Jestem tym zainteresowany bardziej, niż ktokolwiek" - oświadczył Janukowycz na konferencji prasowej, podsumowującej mijający rok. Prezydent podkreślił, że nie będzie ingerował w kwestię uwolnienia Tymoszenko, gdyż byłoby to nadużyciem. Ocenił przy tym, że była premier upolityczniła swoją sprawę. "Ona podniosła poziom upolitycznienia tej sprawy tak wysoko, jak się tylko dało" - powiedział Janukowycz. Tymoszenko została skazana na siedem lat więzienia za nadużycia, których dopuściła się w ocenie sądu przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją. Obecne władze w Kijowie wskazują, że Ukraina nie jest w stanie płacić stawek, na które była premier zgodziła się w 2009 roku. O tym problemie Janukowycz mówił także podczas środowej konferencji prasowej. Zaznaczył, że ustalenia zawarte przez Tymoszenko spowodowały, iż nawet po obniżce, którą Kijów uzyskał od Moskwy za przedłużenie terminu stacjonowania na Ukrainie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, Ukraińcy płacą dziś Rosjanom za gaz 415 dolarów za 1000 metrów sześciennych tego surowca. Zwolennicy Tymoszenko i ona sama utrzymują, że wyrok na nią ma wymiar polityczny i był inspirowany przez ekipę prezydenta Janukowycza, która chce wyrugować byłą premier z polityki. W ocenie Unii Europejskiej skazanie Tymoszenko jest dowodem wybiórczego stosowania prawa na Ukrainie. W poniedziałek w Kijowie odbył się szczyt Ukraina-UE, na którym ogłoszono koniec rozmów o ukraińsko-unijnej umowie stowarzyszeniowej. Ukraińskie władze chciały wcześniej, by szczyt zaowocował parafowaniem tego dokumentu, jednak Bruksela nie wyraziła na to zgody. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy tłumaczył, że UE opowiada się za jak najszybszym parafowaniem umowy stowarzyszeniowej, lecz przeszkodą są związki między władzą sądowniczą a polityką na Ukrainie, czego symbolem jest właśnie sprawa Tymoszenko.