Występując na konferencji prasowej w rosyjskim Rostowie nad Donem, Janukowycz twierdził, że "kiedy my byliśmy w Kijowie to takich metod nie stosowano wobec radykałów i ekstremistów". Były prezydent zaapelował do żołnierzy ukraińskich, aby nie wykonywali "przestępczych rozkazów i nie strzelali do narodu ukraińskiego". Janukowycz utrzymywał też, że decyzję o użyciu siły podjęto po spotkaniu dyrektora CIA Johna Brennana z władzami w Kijowie. "Brennan w istocie usankcjonował użycie broni i sprowokował rozlew krwi na Ukrainie" - powiedział Janukowycz. Jego zdaniem, USA "ponoszą swoją część odpowiedzialności za rozpętywanie wojny domowej" na Ukrainie. Były prezydent, który zbiegł z Kijowa do Rosji, ocenił, że "sytuacja społeczno-gospodarcza Ukrainy wyraźnie się pogarsza, a kraj nieuchronnie zmierza do bankructwa". Zdaniem Janukowycza, początek tego procesu nastąpił na kijowskim Majdanie, gdzie "nieznaczna część nacjonalistów zaczęła dyktować swoją wolę większości społeczeństwa z użyciem siły, a później i broni". Zdaniem Janukowycza, obecnie najpilniejszym zadaniem dla Ukrainy "to nie pospieszne wybory prezydenckie, ale szeroki dialog". Opowiedział się też, za udzieleniem "szerokich uprawnień" regionom Ukrainy, zarówno wschodzie, jak i na zachodzie kraju. "Dzisiaj regiony nie chcą już żyć pod dyktatem centrum" - powiedział. Administracja prezydenta Ukrainy opublikowała w niedzielę dekrety pełniącego obowiązki szefa państwa Ołeksandra Turczynowa, które wprowadzają w życie decyzję o rozpoczęciu operacji antyterrorystycznej przeciwko siłom prorosyjskim na wschodzie kraju. Ultimatum na złożenie przez te siły broni, które Turczynow wysunął wcześniej w niedzielę, upłynie o godz. 9 rano (ósma czasu polskiego) w poniedziałek. Jeśli opuszczą one zajmowane budynki państwowe, unikną kary. Amnestia nie dotyczy tych, którzy podczas swoich akcji ranili bądź zabili obywateli Ukrainy.