Szef państwa podkreślił w wywiadzie telewizyjnym, że Ukraina chce partnerskich i równoprawnych relacji z UE. "Mam wrażenie, że jesteśmy jak ubodzy krewni, że się wpraszamy, a nikt nas nie chce. Ja tego nie chcę. Nie chcę, by nasze prawa partnerskie były łamane. Chcę takiej umowy, która jest potrzebna nam" - powiedział. Janukowycz przypomniał, że Kijów niejednokrotnie wskazywał Brukseli, iż potrzebuje słów o perspektywie w negocjowanej obecnie umowie o stowarzyszeniu. "Odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Dostaliśmy sygnał, że Komisja Europejska nie jest zadowolona, że na to nalegamy. Sugeruje się nam, byśmy odstąpili od tej kwestii" - podkreślił prezydent. "Powiedziałem, że jeśli nie jesteście dziś gotowi do podpisania umowy (stowarzyszeniowej), to możemy poczekać. Nie macie zaufania do Ukrainy? Popatrzmy, jak Ukraina będzie przeprowadzać reformy, jak się będzie rozwijać" - powiedział Janukowycz. Prezydent Ukrainy wyraził jednocześnie opinię, że sprawa skazanej w ubiegłym tygodniu na siedem lat więzienia byłej premier Julii Tymoszenko nie ma wpływu na negocjacje ws. umowy stowarzyszeniowej. "Zajmujemy dziś stanowisko, z którym nasi partnerzy (w UE) nie chcą się liczyć. Jest to główny problem w negocjacjach z UE, niczego innego w tym nie ma. W sprawie Tymoszenko, jestem przekonany, minie trochę czasu i wszystko się ułoży. Jeśli jest niewinna, sąd podejmie odpowiednią decyzję. Będzie to decyzja sądu" - zaznaczył Janukowycz. Dzień wcześniej, we wtorek, Komisja Europejska odwołała zaplanowaną na czwartek wizytę Janukowycza w Brukseli, tłumacząc, że oczekuje ze strony Kijowa na postęp w sprawie Tymoszenko. Prezydent Ukrainy miał się spotkać w Brukseli z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso oraz przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem van Rompuyem. Rozmowy Janukowycza z szefami instytucji unijnych miały pozwolić na rozstrzygnięcie ostatnich kwestii wstrzymujących finalizację umowy stowarzyszeniowej i umowy o pogłębionym handlu między UE a Ukrainą. Ubiegłotygodniowy wyrok sądu w Kijowie skazujący na siedem lat więzienia Julię Tymoszenko położył się jednak cieniem na stosunkach UE-Ukraina. Skazanie liderki opozycji potępiła większość eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim, a niektóre z państw UE, w tym Niemcy, Francja i Szwecja, zaapelowały, by podpisanie i ratyfikację umów stowarzyszeniowej i handlowej uzależnić od poprawy sytuacji politycznej na Ukrainie. 11 października sąd w Kijowie skazał Tymoszenko na siedem lat więzienia i trzyletni zakaz zajmowania stanowisk publicznych za podpisanie, ze szkodą dla skarbu państwa, umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Unia Europejska uznała, że wyrok w sprawie Tymoszenko, najważniejszej konkurentki Janukowycza w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, świadczy o wybiórczym i politycznym stosowaniu prawa na Ukrainie.