Jak mówi Jankowski około południa w kierunku Symferopola jechało kilka rosyjskich transporterów opancerzonych. Kolumna została zatrzymana na wjeździe do miasta, w odległości około 7-8 kilometrów od niego. Po rozmowach transportery wróciły do bazy. Obecnie nie ma w Symferopolu rosyjskich czołgów, transporterów czy żołnierzy. Dziennikarz przekonuje, że mieszkańcy Krymu przede wszystkim chcą spokoju. Zdaniem Alaksandra Jankowskiego sprawy polityczne obchodzą jedynie ludzi, którzy zebrali się dziś przed parlamentem. Wczesnym popołudniem przed budynek miejscowej Rady Najwyższej przyszli ponownie prorosyjscy działacze. Z kolei nad ranem w Symferopolu doszło do zbrojnego zajęcia siedziby Rady Ministrów i Rady Najwyższej Autonomicznej Republiki Krymu. Napastnicy odmówili rozmów z premierem Krymu. Wpuścili do budynku tylko deputowanych. Prezydium Rady Najwyższej podjęło decyzję o przeprowadzeniu referendum na temat statusu regionu. W przyjętym dokumencie napisano, że będą zaproponowane trzy warianty odpowiedzi: Krym jako samodzielne państwo, Krym jako autonomia w składzie Ukrainy i Krym jako autonomia w składzie Rosji. Zgodnie z propozycją, głosowanie mogłoby odbyć się 25 maja, tego samego dnia, co pierwsza tura wyborów prezydenckich na Ukrainie. Zdaniem rozmówcy IAR wynik referendum jest z góry przesądzony, ale teraz to nie ono jest w centrum uwagi mieszkańców Symferopola i mieszkańców Krymu. Ludzie są przestraszeni, nie wiedzą co robić. Zamknięte są urzędy państwowe w centrum Symferopola, sklepy, banki i kawiarnie. Jak mówi dziennikarz, atmosfera jest taka, jak w czasie stanu wojennego w Polsce. Autonomiczna Republika Krymu powstała w 1992 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego, obejmuje obwód krymski oprócz miasta Sewastopola, które jest w granicach Ukrainy. Większość mieszkańców - około 60 procent - to Rosjanie. I to właśnie oni chcieli po rozpadzie ZSRR powrotu Krymu do Rosji. Ostatecznie otrzymali autonomię w ramach Ukrainy. W Sewastopolu stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska.