Szefowa PAH była gościem oświęcimskiej IV Międzynarodowej konferencji "Europa wobec wyzwań XXI wieku. Bohaterowie i antybohaterowie". Na wojnie ofiary stają się katami Janina Ochojska na wstępie swojego wystąpienia zaznaczyła, że nie lubi słowa "bohaterstwo" i absolutnie nie czuje się bohaterką. Wykonuje natomiast fascynującą pracę i czuje, że ma wpływ na świat i może go zmieniać tak, jak uważa, że powinien być zmieniany. - Co oznacza dla mnie "bohaterstwo"? Na pewno nie jest ono związane z polem walki. Wojna jest czymś złym. Ci, którzy zwyciężają, są takimi samymi mordercami, jak ci, którzy przegrywają. Współczesne wojny: w Syrii, w Bośni, bardzo wyraźnie to pokazują. Nie ma jednoznacznie czarno-białych stron. Ofiary stają się katami, a kaci ofiarami. Bohaterami nie są też najróżniejsze wojska stabilizacyjne. Ci żołnierze służyli czemuś, zostali wepchnięci w mechanizm czynienia zła, tak oceniam działania stabilizacyjne w Afganistanie czy Iraku - podkreśla. Odwaga w niegodnych warunkach Założycielka PAH bohaterów codzienności doszukuje się w uchodźcach. Kobietach od kilkunastu lat żyjących w koszmarze obozów, rodzących i wychowujących w nim dzieci. - Myślę też o tych wszystkich osobach z Sudanu Południowego, Nigerii czy Somalii przebywających szlaki przez Saharę, po to, by dotrzeć do świata, w którym wyrzucamy żywność. Uciekają od tortur, wojny, głodu. My widzimy w nich karaluchy, które chcą nam coś zabrać. Dla mnie są to ludzie z odwagą życia, współcześni bohaterowie. Transport przez piaski Sahary to jest horror. Kiedy ktoś spadnie z przeładowanego pick-upa, żaden kierowca się nie zatrzyma. I oni po takiej podróży próbują pokonać Morze Śródziemne, bo to przed czym uciekają, wydaje się im straszniejsze, niż ewentualna śmierć na morzu. Mają odwagę dotrzeć do świata, w którym wiedzą, że są niechciani, ale upatrują w nim jakąkolwiek szansę dla swojej rodziny - wyjaśnia Janina Ochojska. I dodaje: - Oni wiedzą, że będą popychani, upokarzani, trafią do ośrodków dla uchodźców, jak w Polsce, gdzie nikt im nie pozwoli pracować i pozbawi ich kontaktu z lokalnymi społecznościami. Mimo to potrafią przetrwać godnie w niegodnych warunkach, które my im stwarzamy. Założycielka PAH, mówiąc o współczesnych bohaterach, przypomina też o ludziach, którzy żyją pod oblężeniem, w miejscach, do których nie dociera żadna pomoc humanitarna. - Myślę o moich kolegach Syryjczykach. Jeden z nich oczekuje piątego dziecka, inny czwartego. Żaden z nich nie boi się ich mieć. Powtarzają, że dzieci - o ile przeżyją - będą przyszłością Syrii. Mają odwagę żyć normalnie w kraju, w którym toczy się wojna. Wiedzą, że muszą być odważni, bo inaczej stracone będzie nie tylko ich pokolenie, ale także kolejne - podkreśla Janina Ochojska. Potrzeba przebudzenia Polska działaczka humanitarna od sytej części ludzkości, żyjącej z dala od wojen, prześladowań, epidemii śmiercionośnych chorób i głodu oczekuje przebudzenia człowieczeństwa, zrozumienia tego, że żyjemy lepiej kosztem najbiedniejszych. - Oczekiwałabym od naszego społeczeństwa przebudzenia i świadomości tego, że ludzie żyjący w krajach dotkniętych wojną nie są temu winni, a mieszkańcy najuboższych krajów są przez nas do dzisiaj wykorzystywani. Chcemy kupować tanio odzież, jedzenie, a to dzieje się ich kosztem, bo wszystko jest właśnie tam produkowane. Tylko świadomość tego faktu może coś w świecie zmienić. Musimy takich przemian dokonywać. Miejmy świadomość tego, że świat będzie taki, jakim go uczynimy. Tylko my mamy moc zmienienia go - postuluje Janina Ochojska. Dodaje, że najlepsze, co można zrobić, to zacząć działać w swoim otoczeniu. - Zadziwia mnie cały czas pomysłowość i chęć robienia czegoś dla lokalnych społeczności. Im więcej będzie tego typu przedsięwzięć, tym większe poczucie niezależności będzie od tych, którzy są na górze. I PAH, bez przechwalania się, robi coraz więcej, a ludzie rozumieją, że to pomaga również im, bo żyjemy w coraz lepszym świecie - zauważa Janina Ochojska. Każdy z nas ma władzę Podkreśla, że nie warto czekać, aż zmiana przyjdzie sama. - Mogę się obyć bez polityków. To, co robię, jest niezależne od nich. Przyjdą wybory, zróbmy, co trzeba. Każdy z nas ma tę władzę, tylko nie chce z niej skorzystać - zaznacza założycielka PAH. Justyna Mastalerz, Dariusz Jaroń