Zdaniem eksperta, właśnie dlatego ważne jest pytanie: do czego zmierza Rosja? Do tej pory nie udawało się jej zrealizować swoich zamiarów na Ukrainie: przyciągnięcia Ukrainy do Euroazjatyckiej Unii, a gdy to się nie udało zdławienia Majdanu. Można więc przypuszczać, że teraz będzie realizować plan destabilizacji Ukrainy i utrzymania tam swoich wpływów. Jeśli nie da się już ich utrzymać w całym kraju, to Rosja może grać na podział Ukrainy. - Nie jest to proste. Tam jest Krym, gdzie swoje bazy ma Rosja, wydaje się więc, że w prosty sposób Rosja mogłaby zająć to terytorium, ale są tam też Tatarzy i gdyby Rosja zdecydowała się na taki krok, będzie miała powtórkę z Kaukazu, łącznie z Dżihadem. To co się stało na Ukrainie spowodowało też, że w Ukraińcach zrodziła się siła, która pozwala nam mówić o nich jako o nowoczesnym narodzie, zdolnym do samodecydowania, a nawet do stosowania zorganizowanej przemocy w swojej obronie, tak jak to miało miejsce na Majdanie. To nie są przelewki. Utrzymanie więc wpływów nawet we wschodniej części kraju może być dla Rosji trudne podkreśla Jan Piekło. "Żeby tam zostać musiałby utopić miasto we krwi" - Putin jest w wielkiej desperacji, bo zwycięstwo rewolucji demokratycznej na Ukrainie może oznaczać, że podobny proces zacznie się w Rosji - tym samym może on utracić władzę. Ale nie sądzę, żeby zdecydował się wysłać swoją armię na teren Ukrainy, bo to byłoby zbyt ryzykowne. Będzie się jednak obawiać opinii świata - dodaje. - Dlatego ogromnie dużo zależy od działań dyplomatycznych UE, USA i NATO, które powinny bardzo zdecydowanie podkreślać, że Ukraina jest suwerennym państwem i wszelkie próby destabilizacji ze strony Rosji i jej agentury są niedopuszczalne. Za tymi słowami powinny iść czyny, w tym wypadku sankcje - podkreśla ekspert. Według eksperta, Janukowycz nie wróci do Kijowa, bo żeby tam zostać musiałby utopić miasto we krwi. To porozumienie, które zostało w piątek wynegocjowane jest już nieaktualne. Jest zupełnie nowa dynamika, ludzie na Majdanie nie zgodzą się na to. Armia już pokazała, że jej sympatie są już bardziej po stronie opozycji, a nie Janukowycza. Tym bardziej, że to on uciekł z Kijowa, a nie opozycja, a armia pójdzie za silniejszym. - W tej konfiguracji ważna jest postać byłej premier Julii Tymoszenko, która przerasta liderów opozycji zarówno doświadczeniem jak i charyzmą. To ona jest w stanie uspokoić Ukrainę, scalić ją i nawet w pewnym sensie przejąć władzę, choć oczywiście nie w sposób dyktatorski. Ma poparcie UE, w tym Niemiec, które występowały w jej obronie, ale też trzeba pamiętać, że układał się z nią Putin. To ważne, bo być może Tymoszenko potrafiłaby doprowadzić do takich relacji z Rosją, dzięki którym udałoby się zachować Ukrainę w obecnym kształcie - podsumowuje ekspert.