Cztery osoby zostały zabite w centralnym rejonie Manchester, zaś trzy na przedmieściach stołecznego Kingston, stanowiących ostoje rządzącej Ludowej Partii Narodowej (PNP). Jedna z ofiar to lokalny przewodniczący tego ugrupowania. Według doniesień policji, wszystkie zabójstwa zostały dokonane na tle politycznym, a PNP dodaje, że ofiary były zwolennikami tej partii. - Jest to klarowna strategia zamierzona na zastraszenie wyborców - oznajmił John Junor, zasiadający w parlamencie z ramienia PNP. PNP rządzi na Jamajce już od czterech kadencji i ma duże szanse na ponowny sukces w poniedziałkowych wyborach.