Rzecznik PiS Mariusz Błaszczak odpowiada, że PiS będzie dążył do tego, by polscy rolnicy otrzymywali większe dopłaty. Podkreślał, że w takich sprawach jak dopłaty do rolnictwa w nowo tworzonej frakcji w europarlamencie nie będzie obowiązywała dyscyplina głosowania. Lider listy PO na Mazowszu - który jako wojewoda mazowiecki na czas kampanii wziął urlop - skrytykował na konferencji w Płocku zawarcie przez PiS porozumienia o utworzeniu w Parlamencie Europejskim wspólnej frakcji z brytyjskimi konserwatystami i czeską partią ODS. Według Kozłowskiego, konserwatyści Davida Camerona i ODS Mirka Topolanka za priorytetowy cel swego działania uznają likwidację wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej. - Z takimi sojusznikami PiS chce walczyć o polskie interesy we wspólnej Europie, czy walczyć o swój polityczny interes? Co to znaczy dla polskiego rolnictwa? Należy zadać głośno pytanie, jaka jest rzeczywiście wizja PiS modernizacji polskiej wsi i polskiego rolnictwa? - powiedział Kozłowski. Jak dodał, brytyjscy konserwatyści od lat opowiadają się za likwidacją pierwszego filara wspólnej polityki rolnej UE, czyli dopłat bezpośrednich oraz za zrenacjonalizowaniem drugiego filara, postulując przeniesienie kosztów rozwoju obszarów wiejskich z budżetu wspólnego UE do budżetu poszczególnych krajów członkowskich. Kozłowski przypomniał, iż w województwie mazowieckim 30 proc. ludzi mieszka na wsi, a w całej Polsce blisko 20 proc. utrzymuje się z rolnictwa, co stanowi największy odsetek w Europie. - Wspólna polityka rolna pozwoliła na wzrost efektywności gospodarowania na roli, ona jest jedyną szansą na konkurowanie polskiego rolnika z zachodnioeuropejskim, mimo że polski rolnik nie korzysta w pełni z tych subsydiów, które ma rolnik w większości krajów Unii Europejskiej - mówił. Kozłowski zapewnił, iż strategicznym celem PO jest utrzymanie wspólnej polityki rolnej, jej modyfikacja polegająca, nie na likwidacji dopłat bezpośrednich, ale na wyrównaniu ich poziomu w skali całej Europy oraz wzmocnienie programu rozwoju obszarów wiejskich. Według niego, obie partie: brytyjscy konserwatyści i czeski ODS - odeszły z Europejskiej Partii Ludowej, której członkiem jest PO, na znak protestu, że partia ta nie zgadza właśnie na likwidację wspólnej polityki rolnej. Kozłowski poinformował na późniejszej konferencji prasowej w Sejmie, że w środę wysłał do Jarosława Kaczyńskiego list, w którym prosi o wyjaśnienia w tej sprawie. Jan Olbrycht, kandydujący z list PO na Śląsku dodał, że należy postawić pytanie, jak będzie wyglądało stanowisko frakcji z udziałem PiS w sprawie polityki regionalnej. Zaznaczył, że w wyborczym manifeście brytyjskich konserwatystów można przeczytać, że trzeba zrobić "wszystko, żeby ograniczyć unijny budżet" i "zredukować wydatki na politykę regionalną". - Czy posłowie PiS-u poprą, będąc w jednej grupie z konserwatystami, pomysł zmniejszania wydatków na politykę regionalną? - pytał. - Różnica między nową konserwatywną frakcją a Europejską Partią Ludową polega na tym, że w sprawach dotyczących interesów państw tworzących Unię Europejską nie obowiązuje dyscyplina głosowania. W sprawie dopłat dla rolników i polityki regionalnej dyscyplina nie będzie obowiązywała - podkreślił rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak. Błaszczak dodał, że PiS podtrzymuje zdanie, że jest niesprawiedliwe to, iż rolnicy w krajach Europy Zachodniej dostają "praktycznie cztery razy więcej, jeżeli chodzi o dopłaty na hektar" niż polscy. Kozłowski na konferencji prasowej mówił też, że wynik wyborów do PE na Mazowszu uzależniony jest od frekwencji i może oznaczać uzyskanie trzech mandatów dla tego okręgu i ich podział między PO, PiS i PSL, a w przypadku większego udziału wyborców w głosowaniu - zdobycie dodatkowego mandatu, o który powalczą między sobą PO i SLD-UP. Kozłowski wyraził rozczarowanie, iż w trakcie kampanii wyborczej do PE, mimo ponawianych propozycji, nie udało mu się spotkać w debacie sam na sam z bezpośrednim konkurentem, liderem listy PiS na Mazowszu Adamem Bielanem. - Żałuję, że takiego spotkania nie było, że Adama Bielan mimo kilkakrotnych pism i osobistych rozmów nie przyjął propozycji. Szkoda, bo myślę, że obaj byliśmy to winni wyborcom - dodał. Jak podkreślił Kozłowski, podczas spotkań wyborczych przekonywał, że UE to "wspólnota, w której interes Polski jest równoważny z interesem całej wspólnoty" i namawiał do wzięcia udziału w wyborach.