Do niedawna miano najbogatszego człowieka na Ziemi należało do Jeffa Bezosa, założyciela Amazona. Bezos stracił je w wyniku rozwodu, gdy musiał oddać połowę majątku żonie. Wygląda na to, że na szczycie zastąpił go prezydent Rosji, który może posiadać nawet 200 mld. dolarów. Oficjalnie jednak nie jest zadnym krezusem. Jak podkreślają eksperci z Harvardu, najważniejszym pytaniem jest to, jak Władimirowi Putinowi udało się zgromadzić tak gigantyczny majątek, zarabiając oficjalnie tylko 150 tys. dolarów rocznie i dlaczego udaje, że tych pieniędzy nie ma. Odpowiedzi szukają w czasach rozpadu Związku Radzieckiego. Wówczas Putin miał wykorzystać sytuację szokowych reform i zacząć budowę swojego ogromnego zaplecza finansowego. Bogaty po cichu Niestety dla niego, ze względów na złą sytuację materialną większości społeczeństwa, obnoszenie się z majątkiem nie było dobrze widziane. W czasie pierestrojki, czyli słynnych reform Gorbaczowa, doszło między innymi do prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw. Nastąpił wówczas gigantyczny transfer bogactwa w rosyjskim społeczeństwie, w którym uczestniczyło, co podkreśla Harvard Political Review, 98 proc. ludności. Osoby lepiej ustawione i lepiej ustawione przejęły najbardziej lukratywne przedsiębiorstwa i branże. Kiedy Putin doszedł do władzy w 2000 roku, jednym z jego najgłośniejszych posunięć było zmiażdżenie ówczesnej oligarchii przy jednoczesnym odebraniu jej bogactw oraz zmuszeniu niektórych jej członków do emigracji. W praktyce, jak podkreśla dziennikarz "The Guardian" Luke Harding, doszło tylko do przetasowania w szeregach, a Władimir Putin sam stał się jednym z oligarchów. Specjaliści i analitycy spierają się, czy rosyjski prezydent wyprowadza pieniądze z najważniejszych branż. Harvard Busines Review zwraca uwagę, że niewykluczone, iż jego pieniądze pochodzą z legalnych źródeł, na przykład z udziałów w firmach, czy współpracy z jego partnerami biznesowymi. Znajomi z KGB Putin stoi na czele rosyjskich miliarderów, wśród których wielu jest byłych współpracowników KGB oraz starych przyjaciół prezydenta z osiedla Ozero Dacza. Gdy wyciekły słynne "Panama papers", informacje w nich zawarte rzuciły nieco światła na to, jak to możliwe, że Putin jest bajecznie bogaty i jednocześnie formalnie prawie nic nie posiada. Okazało się, że pieniądze rosyjskiej głowy państwa oficjalnie należą do sieci jego przyjaciół i pełnomocników, co pozwala mu całkowicie ukryć przed opinią publiczną swój rzeczywisty stan posiadania. Harvard Political Review przytacza przykład banku Rossija, który na pierwszy rzut oka nie ma z głową państwa nic wspólnego. Przy bliższym przyjrzeniu się sprawie, okazuje się że to złudne wrażenie. Instytucję finansową kontrolują przyjaciele Putina. Jego osobisty bankier jest tam największym udziałowcem. Kiedy doszedł do fotelu prezydenta, wpompował w bank miliardy pochodzące między innymi z kasy Gazpromu. Eksperci wyjaśniają, że "Panama papers" dały wgląd w mechanizmy transakcji, pokazując jak działa ów syndykat finansowy. Jednym z nich jest przepuszczanie pieniędzy przez kraje, które mają nieprzejrzysty system bankowy. Biedny bogaty wiolonczelista Związani z Putinem ludzie teoretycznie nie są bogaci, jednak papiery dokumentujące ich majątek zawierają zaskakujące kwoty. Przykładem przytaczanym przez ekspertów z Harvardu jest Siergiej Roldugin, wiolonczelista. Mężczyzna w wywiadzie stwierdził, że nie jest bogaty, jednak "Panama papers" pokazują, że ma ponad 8 mln dolarów, a także 19 milionów funtów w chińskim banku, jakie mają pochodzić z udziałów z agencji marketingowej. Harvard Political Review pyta: "Jak wiolonczelista może zarobić takie pieniądze? Cóż, jedna odpowiedź to to, że to nie jego pieniądze, a on jest tylko osobą, która je trzyma. I biorąc pod uwagę jego związki z Putinem, ukrywa pieniądze Putina na zagranicznych kontach, dając mu możliwość wiarygodnego zaprzeczenia". Ciężko jednak nie zauważyć, że prezydent żyje w luksusie. Władimir Putin przed kamerami pokazuje się w doskonale skrojonych garniturach najlepszej jakości. Nie ma problemy z pokazywaniem się z zegarkiem, który wart jest więcej niż jego rzekome oczne zarobki. Jak przypomina money.pl, w 2017 roku w Monako wystawiono na aukcję zegarek marki Philippe Patek, który miał wcześniej należeć do rosyjskiej głowy państwa. Sprzedano go za milion euro. Co więcej, przywołany przez serwis Borys Niemcow, zamordowany w 2015 roku opozycjonista, wyliczał, że Władimir Putin posiada 43 samoloty i helikoptery, a w jednej z maszyn ma kabinę wartą miliony euro ozdobioną przez jubilerów. AZJ