Tomasz Bielecki, DW: Ursula von der Leyen zapowiedziała nowy "Green Deal" i zgłoszenie w pierwszych stu dniach projektów przepisów klimatycznych opartych na neutralności klimatycznej UE w 2050 r. Jednak Polska na niedawnym szczycie UE zawetowała zobowiązanie do osiągnięcia neutralności. Czy jest sposób, by przekonać do tego Warszawę?Pascal Canfin*: - W walce ze zmianami klimatu nie może być Europy Zachodniej po jednej stronie oraz Europy Środkowej po drugiej stronie. Tylko jako cały kontynent, jako UE, możemy dokonać skutecznej i sprawiedliwiej transformacji energetycznej. Trzeba zawrzeć ugodę z Polską co do tego, jaka jest jej najlepsza ścieżka dojścia do neutralności klimatycznej dla tego kraju. Oczywiście, to kraj ze swoją specyfiką, bo wchodził do UE z ogromną zależnością od węgla. Z tej specyfiki są dwa wyjścia. Pierwsze jest absurdalne - rezygnacja ze sprawnej transformacji, bo trudności polityczne są za duże. A drugie wyjście to plan sprawiedliwej transformacji energetycznej skrojony pod Polskę.- Dyskusja o neutralności klimatycznej nie została poprzedzona analizą korzyści i kosztów, analizą co do pożądanej ścieżki inwestycyjnej. Taki plan dla Polski powinien być opracowany do końca tego roku.Ten plan powinien określać, co neutralność klimatyczna oznaczałaby dla miksu energetycznego Polski, dla stopniowego odchodzenia od węgla bez jednoczesnego uzależniania się od gazu z Rosji, a także dla rynku pracy - zarówno w aspekcie negatywnym, jak i w pozytywnym np. w nowych sektorach gospodarczych. I jak miałby wyglądać plan inwestycyjny obejmujący efektywność energetyczną, odnawialne źródła energii, modernizację budynków.Rozumiem, że punktem wyjściowym do rokowań jest deklaracja, że nie możemy się zobowiązać do neutralności klimatycznej, bo nie wiemy, w jaki sposób i przy jakim koszcie to musiałoby się odbyć. To jest w porządku. Ale nie wolno na tym poprzestać, lecz trzeba negocjować plan dojścia do tej neutralności. A finansowanie?- To oczywiste, że finansowanie nie może w całości pochodzić z UE, ale też nie może w całości pochodzić z Polski. I Ursula von der Leyen, i my w Parlamencie Europejskim popieramy powołanie funduszu sprawiedliwej transformacji energetycznej, który pomagałby w jej finansowaniu. Plan dla Polski musi być i będzie powiązany z negocjacjami nad budżetem UE. Myślę, że na samym końcu tych rokowań pozostaną trzy tematy - polityka spójności, klimat i polityka rolna. One są ze sobą ściśle powiązane, bo trudno będzie transferować pieniądze do krajów, które wyłamują się z unijnej polityki klimatycznej. A z drugiej strony droga do neutralności wymaga solidarności i finansowania z strony polityki.Ale finansowanie to nie tylko budżet UE. To głównie prywatne inwestycje. W Polsce luka technologiczna między stanem obecnym, a dostępnymi zielonymi technologiami, a także luka modernizacyjna w budownictwie jest tak duża, że inwestowanie w jej załatanie przyniosłoby duże oszczędności energii oraz duże zyski. W Parlamencie Europejskim popieramy apele, by Europejski Bank Inwestycyjny uczynić w dużym stopniu "bankiem klimatycznym", który mobilizowałby prywatne inwestycje swymi kredytami i gwarancjami.Jak do transformacji energetycznej przekonywać wyborców?- Pokazywać nie tylko koszty, ale i korzyści. Oprócz udziału w globalnej walce z kryzysem klimatycznym to korzyści dla Polaków w dłuższej perspektywie - to niższe rachunki za energię, szanse dla rozwoju przemysłu opartego na nowych technologiach w Polsce, do tworzenia czempionów zielonych technologii w Polsce. Przecież Polska to lider w produkcji autobusów elektrycznych - wprawdzie Solaris został kupiony przez Hiszpanów, ale to polskie osiągnięcie. To mógłby być świetny prognostyk na przyszłość.Ponadto należy pokazywać, że transformacja energetyczna to także czystsze powietrze, a przecież według Europejskiej Agencji Środowiska w Polsce leży 36 z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast UE. A zanieczyszczenia powietrza to nie tylko węgiel, ale też spalanie biomasy i samochody. Co pchnęło Chiny, co pcha Indie do zajmowania się emisjami? Mniej klimat, a bardziej zanieczyszczenie powietrza dotykające na co dzień zwykłych ludzi. To jasne, że w Polsce troska o zdrowie rodzin, dzieci też powinna napędzać transformację.Mamy w Polsce regiony węglowe...- We Francji też mieliśmy kopalnie, a ich nie mamy. Droga jest dobrze znana - edukacja i szkolenia pracowników do zatrudnienia w nowych sektorach gospodarki, inwestowanie w inny przemysł w regionach wcześniej uzależnionych od węgla oraz pieniądze m. in. dla ludzi, którzy nie mogą się przekwalifikować np. ze względu na wiek bliski emeryturze. To zadziałało w tylu przypadkach wcześniej, że nie ma żadnego powodu, by nie miało zadziałać w Polsce. Potrzebna jest decyzja, by to zrobić. I wsparcie ze strony UE uwzględniające węglową specyfikę Polski.W kapitalizmie, takie przemiany w gospodarce rynkowej są normalne. Internet w wielu krajach prawie zupełnie wytrzebił urzędy pocztowe. Czy mielibyśmy zakazać internetu, by odzyskać miejsca pracy w tych urzędach?Polskie władze w przeszłości podnosiły argument, że ograniczanie emisji CO2 to nie tylko kwestia ochrony środowiska, lecz także zmienianie miksu energetycznego. I dlatego z powodów traktatowych w Radzie UE te tematy powinny być zastrzeżone do decyzji jednomyślnych, a nie w drodze głosowania większościowego.- Moją radą byłoby nie podważanie prawomocności decyzji co do CO2, lecz podejście pozytywne - "godzimy się na cel neutralności, lecz negocjujmy z resztą Unii co do warunków i pomocy w jej osiągnięciu". A swoją drogą, wyobraźmy sobie, że 90 proc. Unii zmierza do neutralności i inwestuje w odnawialne źródła energii, a Polska jednak pozostaje sama z węglem, z niewydajnością energetyczną, z zanieczyszczonym powietrzem. Co powiedzieliby na to Polacy?Rozmawiał Tomasz Bielecki.*Pascal Canfin - szef komisji ochrony środowiska, zdrowia publicznego i bezpieczeństwa żywności w Parlamencie Europejskim. Europoseł wybrany z francuskiej "Liste Renaissance" (pod patronem Emmanuela Macrona).