Ponowne wybranie Barroso na przewodniczącego KE, które trzy tygodnie temu wyglądało na łatwe zwycięstwo, nie wydaje się już takie pewne - pisze dziennik, przypominając, że PE nie zgodził się na zatwierdzenie jego kandydatury w tym tygodniu. Zdaniem gazety europarlamentarzyści chcą, aby były portugalski premier udowodnił, że ma wizję na kolejne lata rządów w Brukseli. Będzie on musiał czekać do jesieni na podjęcie decyzji - "właśnie, kiedy Europa potrzebuje stanowczego kierownictwa na czas kryzysu gospodarczego, przywódcy UE zachowują się jak niedorajdy" - twierdzi "FT". Dziennik dodaje, że największą frakcją w nowym parlamencie, wyłonionym przy rekordowo niskiej frekwencji, jest centroprawica, "której człowiekiem jest Barroso". Pomimo to osłabiona lewica prowadzi przeciwko niemu bunt, chociaż nie ma żadnej alternatywnej kandydatury. Blokowanie kandydata zwycięzców zdaniem gazety "nie jest potwierdzeniem demokracji, ale jej zaprzeczeniem". "FT" dodaje, że europarlament ma prawo wymagać, aby Barroso przedstawił swoje priorytety na następne pięć lat, zanim otrzyma poparcie; musi też pokazać, że potrafi przeforsować ponadpartyjne konsensusy zarówno w PE jak i współpracując z liderami 27 państw europejskich.