Nawazibu, drugie co do wielkości mauretańskie miasto, znane jest nie tylko z największego na świecie cmentarzyska statków. Od 2006 roku port stał się bazą przerzutową nielegalnych imigrantów, usiłujących dostać się stąd drogą morską na Wyspy Kanaryjskie. "El Pais" opisuje kroki, podjęte przez hiszpańskie władze, dzięki którym udało się zatrzymać napływ nielegalnych imigrantów. Hiszpanie wysłali do Mauretanii policjantów i pracowników innych służb, którzy najpierw przeszkolili swoich kolegów, a potem utworzyli funkcjonującą do dziś wspólną jednostkę, strzegącą wybrzeża. Kluczem do zatrzymania kryzysu było przekonanie Mauretanii i Senegalu do przyjęcia repatriantów, a także wprowadzenie ostrzejszych przepisów dot. handlu ludźmi. Dziś za zorganizowany przemyt uchodźców grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Dyplomacja, pieniądze i współpraca służb Sytuacja została opanowana, nielegalni imigranci przestali napływać na Wyspy Kanaryjskie, ale władze podkreślają, że chętnych do przybycia do Hiszpanii wciąż jest wiele. Dlatego tak ważna jest ciągła obecność straży w miejscach, skąd mogą wypływać łodzie w kierunku Europy. Straż Wybrzeża każdego dnia patroluje okolice z wody i powietrza, służby wywiadowcze zbierają także informacje i dzielą się nimi z sąsiednimi krajami. Oprócz współpracy służb, "El Pais" zwraca uwagę na zaangażowanie finansowe i dyplomatyczne. W latach 2007-2011 Hiszpania zainwestowała w Mauretanii około 150 milionów euro, pomagając w rozwoju kraju. Poprawiły się także relacje władz obydwu państw. "Dyplomacja, pieniądze i współpraca policji. Na chwilę obecną ta formuła działa. Ale pamiętajmy, że coraz więcej ludzi z Afryki chce dostać się do Europy" - przypomina autor artykułu.