Od kilku tygodni Belka podróżuje po całym świecie, by forsować swoją kandydaturę. Po wizycie w Paryżu, Marek Belka pojechał do Waszyngtonu. By zdobyć fotel szefa Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, potrzebne mu jest bowiem między innymi poparcie Białego Domu. Problem tylko w tym, że za podróże premiera, który nawet nie ukrywa, że jednym z ich głównych celów jest szukanie sobie nowej pracy, płacą polscy podatnicy. Czy Belka ma szansę na wymarzone stanowisko? Posłuchaj relacji korespondenta RMF w Waszyngtonie, Jana Mikruty: O ile Mikruta opowiada o Belce z delikatną ironią, o tyle już dziennik "Fakt" komentuje sprawę bez ogródek i kieruje dziś do premiera-pielgrzyma następujące przesłanie: "Powinno się Pana wziąć za nogi i wytrząsnąć co do grosza kasę za te żałosne wojaże. Może nowi rządzący znajdą na Pana bata".